Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Z Kurzem trzeba się liczyć

Z Kurzem trzeba się liczyć

Komentarz gościnny Johannesa Hubera. ÖVP jest w tarapatach, Christian Stocker jako kanclerz nie jest w stanie odwrócić losów kraju – a kolejne wybory zbliżają się wielkimi krokami.

Sebastian Kurz jest obiektem westchnień. Niedawno powitał go premier Węgier Viktor Orbán na imprezie pod Budapesztem; obecna była również Alice Weidel, liderka niemieckiej AfD. „Neue Zürcher Zeitung” opublikował właśnie obszerny wywiad z byłym kanclerzem i liderem ÖVP, który skupiał się mniej na jego działalności gospodarczej, a bardziej na jego poglądach politycznych. W szczególności na ucieczce i migracji, które wykorzystywał do kultywowania prawicowego populizmu i domagania się większej stanowczości.

Po raz kolejny widać wyraźnie: ten człowiek nie skończył z polityką. A jego szanse na powrót rosną. Po pierwsze: w tym kraju rośnie potencjał na mężczyznę lub kobietę z własną nową listą. Można to wywnioskować na przykład z faktu, że Herbert Kickl (FPÖ) wygrałby wybory kanclerza w wyborach bezpośrednich z dużą przewagą. Według niedawnego sondażu „Standard”, uzyskałby on podobne poparcie (30%), co obecny kanclerz Christian Stocker (ÖVP), wicekanclerz Andreas Babler (SPÖ) i minister spraw zagranicznych Beate Meinl-Reisinger (Neos) razem wzięte (33%).

Jest to o tyle niezwykłe, że według indeksu APA/OGM spotyka się on ze stosunkowo niewielkim zaufaniem i skrajnie wysoką nieufnością. Fakt, że wciąż cieszy się tak dużym uznaniem, wynika z ogromnej niechęci do konkurentów, wręcz z tego, że sam oferuje się ich odrzucenie, a nawet upokorzenie. W końcu obiecuje demontaż istniejącego systemu politycznego.

Po drugie: Nadal bardziej oczywiste jest, że Sebastian Kurz ponownie przejmie władzę w ÖVP, tak jak zrobił to w 2017 roku, niż założy własną listę. W partii mogą występować pewne zastrzeżenia i opór. Jednak temu przeciwdziała prawdziwy kryzys: Stocker nie robi nic złego, ale za mało, naprawdę dobrze. W bezpośrednich wyborach kanclerza musiałby zadowolić się 13 procentami, nawet nie w połowie tak wysokimi jak Kickl. ÖVP jako partia ma niewiele ponad 20 procent, czyli o jedną trzecią mniej niż FPÖ.

Nic dziwnego, można by rzec, że Stocker i jego ÖVP właśnie musieli przedstawić niepopularny pakiet oszczędnościowy. To prawda. Jednak ich problem polega na tym, że nie ma perspektyw na lepsze czasy, a wręcz przeciwnie – konieczne będą kolejne pakiety oszczędnościowe.

Nie ma dla nich też żadnego pocieszenia, że wybory nie odbędą się za dwa lata. Jeśli nic się nie zmieni w ich rozpaczliwej sytuacji, będzie za późno: wtedy wybory odbędą się najpierw w Górnej Austrii i innych krajach związkowych, a ostatecznie na szczeblu federalnym, z ryzykiem, że przegrają, a Partia Wolności zdobędzie przewagę.

Jest to tak przewidywalne, że ÖVP raczej do tego nie dopuści, lecz zamiast tego poprosi Kurza o powrót. Otwarte sprawy, takie jak ta dotycząca reklam, nie stoją na przeszkodzie. Krótko mówiąc, pozostaje ostatnia nadzieja dla istotnych części partii na utrzymanie władzy. Zwłaszcza że wciąż jest traktowany jak supergwiazda przez wpływowe tabloidy. Powód: przyciąga uwagę, bo jednych ekscytuje, a innych zachwyca, ale prawie nikogo nie pozostawia obojętnym. Podobnie jak Kickl, który obecnie nie ma konkurencji.

Johannes Huber prowadzi bloga dieSubstanz.at – Analizy i tła polityczne

Ten artykuł został przetłumaczony automatycznie, przeczytaj oryginalny artykuł tutaj .

vol.at

vol.at

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow