Trump wiąże ze sobą firmy technologiczne. To szkodzi Europie – i może wzmocnić Chiny i Rosję


To symbol władzy Trumpa. Na początku stycznia Mark Zuckerberg pojawił się przed kamerą i spędził dobre pięć minut opowiadając o tym, jak zmieniła się jego firma Meta. Na platformach Facebook i Instagram zmieniona zostanie moderacja treści, a weryfikatorzy faktów zostaną zniesieni .
NZZ.ch wymaga JavaScript do prawidłowego działania ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub program blokujący reklamy obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Ogłoszenie wywołało dyskusję na temat znaczenia sprawdzania faktów, wolności słowa i dezinformacji. Jednak znaczenie tego pojawienia się wykracza daleko poza zmiany organizacyjne w Mecie. W nagraniu wideo Zuckerberg podporządkowuje się polityce nowego prezydenta Donalda Trumpa – jeszcze przed objęciem przez niego urzędu.
Meta-boss nie jest jedyny. Od tygodni amerykańskie firmy technologiczne aktywnie zabiegają o bliskość z nowym władcą Białego Domu. Rozwój ten niesie ze sobą ryzyko – dla USA i całego świata zachodniego.
Pogląd, że technologie są apolityczne, zawsze był mitem. Jednak powiązania między dużymi korporacjami i rządem amerykańskim osiągnęły nowy poziom.
Krótko mówiąc: amerykańskie firmy technologiczne szukają bliskości z Trumpem. W połączeniu z polityką siłową prezydenta USA stwarza to ryzyko dla bezpieczeństwa w cyberprzestrzeni.
Ocena geopolityczna: Europa jest silnie uzależniona od amerykańskiego oprogramowania i technologii. Dzięki temu Trump może używać technologii jako środka nacisku.
Patrząc w przyszłość: Jeśli Stany Zjednoczone wycofają się z międzynarodowej współpracy w zakresie cyberbezpieczeństwa i nie podejmą działań przeciwko zagranicznym wpływom na platformy społecznościowe, skorzystają na tym państwa autorytarne, takie jak Rosja czy Chiny.
W zeszłym roku miliarder Elon Musk wkupił się w kampanię wyborczą Trumpa, przekazując mu darowizny w wysokości co najmniej 250 milionów dolarów . Obecnie szef Tesli, SpaceX i Platformy X jest bliskim doradcą prezydenta, ma szerokie uprawnienia i często pojawia się u boku Trumpa. Jesienią prezes Amazona Jeff Bezos uniemożliwił radzie redakcyjnej należącego do niego dziennika Washington Post wydanie rekomendacji wyborczej.
Nowy poziom zacieśnienia więzi między firmami technologicznymi a polityką Trumpa stał się oczywisty podczas ceremonii inauguracyjnej 20 stycznia . Na prominentnych miejscach, tuż za członkami rodziny Trumpa, siedzieli szefowie Amazona, Google, Meta i Apple - i oczywiście Musk.
Bliskie powiązania rodzą obawy, że w Stanach Zjednoczonych może rozpocząć się nowa era „kapitalizmu kumoterskiego” , w której liderzy biznesu będą wykorzystywać swoje powiązania z polityką w celu uzyskania korzyści ekonomicznych. To zagrożenie dotyczy przede wszystkim Elona Muska, którego firma Space X również otrzymuje kontrakty od rządu amerykańskiego.
Jednak bliskość gigantów technologicznych z Trumpem staje się szczególnie problematyczna, gdy połączy się ją z jego polityką.
Amerykański prezydent prowadzi konsekwentną geopolitykę siły. Interesy Stanów Zjednoczonych są najważniejsze. Nawet współpraca z tradycyjnymi sojusznikami, takimi jak Wielka Brytania czy Niemcy, jest zagrożona załamaniem.
Polityka Trumpa może zniszczyć istniejącą zachodnią wspólnotę wartości i jeszcze bardziej osłabić oparty na zasadach porządek świata. Taki rozwój sytuacji jest szczególnie niebezpieczny w obszarze technologii. Tam wzajemne powiązania i globalne zależności są ogromne.
Poniższe trzy scenariusze pokazują, w jaki sposób polityka Trumpa może wpłynąć na technologię, a nawet ją wykorzystać, a także jakie zagrożenia niesie to ze sobą dla Europy i reszty świata.
Scenariusz 1: Technologia jako narzędzie polityki zagranicznejTechnologia od lat odgrywa ważną rolę w wojnie handlowej z Chinami. Stany Zjednoczone nałożyły ograniczenia eksportowe na układy scalone i zakazały korzystania z chińskiej technologii, np. tej od Huawei, w swoich sieciach telekomunikacyjnych. W przyszłości możliwe są eskalacja sytuacji: USA mogą również nałożyć ograniczenia na państwa zachodnie i rozszerzyć je na usługi online.
Dziś Europa jest uzależniona od licznych usług świadczonych przez amerykańskie firmy technologiczne: rozwiązań poczty elektronicznej, usług w chmurze czy aplikacji opartych na sztucznej inteligencji. Od lat panuje trend pozyskiwania aplikacji „jako usługi”, czyli z chmury. W rezultacie firmy i organy władzy coraz częściej korzystają z usług, które działają w centrach danych dostawców takich jak Google, Microsoft czy Amazon, zamiast na własnych serwerach. Daje to firmom technologicznym większą władzę.
Trump może zablokować te usługi – w zależności od swoich politycznych zamiarów wobec poszczególnych krajów lub firm. Na razie groził głównie wprowadzeniem ceł, aby osiągnąć swoje cele. Ale to nie działa w przypadku usług. Konieczne są inne środki nacisku. Dostęp do amerykańskich usług online mógłby być jednym z narzędzi, po które mógłby sięgnąć rozgniewany Trump.
Ryzyko uzależnienia technologicznego Europy znacznie wzrośnie pod rządami Trumpa.
Scenariusz 2: Samodzielne działanie USA ułatwia cyberatakiW cyberprzestrzeni sama siła niewiele znaczy. Aby skutecznie bronić się przed atakami cybernetycznymi, niezbędna jest wiedza, kreatywność i współpraca. W ostatnich latach Stany Zjednoczone uznały, że potrzebują partnerów w zakresie bezpieczeństwa IT i odpowiednio dostosowały swoje strategie .
Ale to może się zmienić. Jednym z możliwych scenariuszy jest to, że Trump również przyjmie podejście „America First” w obszarze cyberbezpieczeństwa i ograniczy współpracę międzynarodową. Podczas prezydentury Bidena wojskowe dowództwo cybernetyczne wielokrotnie wspierało kraje partnerskie w walce z atakami cybernetycznymi. Amerykańskie firmy zajmujące się cyberbezpieczeństwem od lat działają na Ukrainie i oferują tam istotne wsparcie.
Trump może ograniczyć lub nawet całkowicie wycofać się z tego zobowiązania. Władze amerykańskie mogą zaprzestać dzielenia się informacjami o działaniach napastników ze swoimi partnerami. Można też sobie wyobrazić, że administracja nakaże firmom zajmującym się bezpieczeństwem IT nieujawnianie swoich ustaleń dotyczących luk w zabezpieczeniach, tak aby służby specjalne mogły je wykorzystać do własnych ataków.
Stany Zjednoczone są obecnie mocno zaangażowane w walkę z atakami przestępczymi przy użyciu oprogramowania ransomware. Nie jest jasne, jak będą wyglądać tutejsze zajęcia w przyszłości. W najgorszym scenariuszu Trump zgodzi się z Putinem, że gangi przestępcze powinny chronić USA przed cyberatakami. Dla reszty świata oznaczałoby to pogorszenie. Obecnie amerykańscy śledczy wnoszą znaczący wkład w rozbijanie struktur cyberprzestępczych w ramach koordynowanych na szczeblu międzynarodowym operacji.
Jeśli Stany Zjednoczone wycofają się z działań międzynarodowych, zaszkodzi to cyberbezpieczeństwu na całym świecie. W takim scenariuszu międzynarodowa wymiana informacji uległaby osłabieniu. Państwa autokratyczne, takie jak Rosja, Chiny, Iran i Korea Północna, będą mogły prowadzić swoje operacje cybernetyczne bez większych przeszkód.
Scenariusz 3: Stany Zjednoczone umożliwiają zagraniczną dezinformacjęNa platformach społecznościowych pojawia się już pewien trend: brak sprawdzania faktów i mniejsza moderacja treści. Firmy technologiczne idą w ślady Donalda Trumpa, który sam nie przywiązuje większej wagi do faktów. Sprzedają nowe podejście jako „wolność słowa”.
Jeśli amerykańskie platformy ograniczą swoją moderację, walka z zagranicznymi operacjami wpływów ucierpi. Już dziś, zwłaszcza rosyjscy aktorzy aktywnie rozpowszechniają spolaryzowane narracje i dezinformację.
Do czego może prowadzić ograniczenie moderacji treści, można przekonać się na platformie X, należącej do Muska. Według rosyjskiej firmy zajmującej się dezinformacją, X jest „jedyną platformą, która jest obecnie użyteczna ”.
Platformy odgrywają ważną rolę w wykrywaniu i udaremnianiu zagranicznych kampanii wpływu. Bez ich pomocy walka z dezinformacją będzie trudna.
Ponadto amerykańskie służby wywiadowcze prawdopodobnie ograniczą również działania mające na celu ujawnianie zagranicznych wpływów – tak jak udało im się to zrobić jesienią ubiegłego roku. Nowa koordynatorka wywiadu sama rozpowszechnia fałszywe informacje na temat Rosji . Państwa zachodnie nie będą już w przyszłości ufać amerykańskim władzom i ich ocenom.
W takim scenariuszu wzrasta dezinformacja i zagraniczne wpływy na platformy społecznościowe. Prądy polaryzacyjne w Europie otrzymałyby dodatkowy impuls. Zaufanie społeczeństwa do instytucji demokratycznych i polityki może nadal spadać.
Demokracja jako całość uległaby osłabieniu. Państwa autorytarne, takie jak Rosja i Chiny, mogłyby rozszerzyć swoje globalne wpływy.
Wnioski: Europa znajduje się pod presją technologicznąEra Trumpa 2.0 przyspiesza rozpad liberalnego porządku świata. Konfrontacja między państwami demokratycznymi i autokracjami przybiera na sile. Istnieją obawy, że Stany Zjednoczone nie chcą już pełnić roli centralnego filaru obozu demokratycznego.
Rozwój ten stanowi wyzwanie dla Europy: polityczne, militarne, ale także technologiczne. Oto co pokazują te trzy scenariusze. Technologia będzie odgrywać kluczową rolę w konflikcie między demokracją a autokracją. A Europa nie będzie mogła już w przyszłości polegać na USA.
nzz.ch