Afryka | Tanzania: Prezydent podąża autorytarnymi ścieżkami
Każdy, kto podróżuje obecnie po Tanzanii, z pewnością zauważy liczne zielone flagi rządzącej partii Chama Cha Mapinduzi (Partii Rewolucji, CCM) na ulicach. Zielone koszulki można zobaczyć w całym kraju podczas organizowanych uroczystości na cześć partii rządzącej. Autobusy z podobizną prezydenta Samii Suluhu Hassana dowożą ludzi na imprezy finansowane przez państwo, a całe regiony zdobią transparenty z wyrazami uznania. Kampania CCM przed wyborami parlamentarnymi i prezydenckimi zaplanowanymi na jesień trwa w najlepsze od tygodni, mimo że dokładna data nie została jeszcze ogłoszona. Plakaty innych partii zniknęły z ulic.
Wybory te uważa się za szczególnie ważne, ponieważ decydują o przyszłości wciąż młodej demokracji w tym kraju liczącym około 60 milionów mieszkańców, w którym system monopartyjny został zniesiony dopiero w 1992 roku. Scenariusz: Albo Tanzania przekształci się w reżim autorytarny, podobnie jak jej wschodni sąsiedzi Uganda i Rwanda, albo krajowi uda się skonsolidować demokrację.
Podczas gdy w całym kraju dyskutuje się na temat niezadowolenia społecznego ze stylu politycznego urzędującego prezydenta i prezydenta kandydującego w wyborach, szanse na demokratyczne, uczciwe i przejrzyste wybory są nikłe.
„Mama Samia”, jak ją nazywają, niespodziewanie została pierwszą kobietą na stanowisku prezydenta w 2021 roku, pełniąc funkcję wiceprezydenta po nagłej śmierci ówczesnego prezydenta Johna Pombe Magufuliego. Teraz zamierza po raz pierwszy ubiegać się o urząd. Musi jednak pokonać kilka przeszkód, aby to zrobić.
Nadmierna eksploatacja przez turystykęPrezydent jest postrzegana przez społeczeństwo jako niekompetentna. Zainicjowała niewiele znaczących inicjatyw; projekty rozwojowe kraju zostały w dużej mierze opracowane pod rządami Magufuliego. Podczas gdy Magufuli był postrzegany jako osoba, która – choć autorytarna – broniła interesów narodowych, Samia wydaje się teraz skupiać wyłącznie na utrzymaniu władzy. Nie podjęła prób Magufuliego, aby ograniczyć korupcję i wprowadzić odpowiednie mechanizmy nadzoru, dlatego korupcja staje się coraz bardziej powszechna.
Polityka gospodarcza Samii opiera się przede wszystkim na niekontrolowanym otwarciu się na inwestorów zagranicznych. Interesy lokalnej ludności są w dużej mierze ignorowane; eksmisje ziem narzucane przez państwo są na porządku dziennym. Żądania praw jednostki wobec potężnego aparatu państwowego rzadko kończą się sukcesem.
Strategia Samii, mająca na celu stymulację gospodarki, opiera się przede wszystkim na dochodach z turystyki. Jej ambitnym celem jest zwiększenie liczby turystów do 5,3 miliona rocznie, co wygeneruje 3,9 miliarda dolarów przychodu, co stanowi około 25% produktu krajowego brutto. Jednak dochody te rzadko trafiają do regionów, aby umożliwić im pilnie potrzebną infrastrukturę. Wręcz przeciwnie, społeczności są w dużej mierze pozostawione samym sobie w obliczu konsekwencji nieodpowiedzialnej turystyki – takich jak niedobory wody i góry śmieci.
Pod rządami Samii, branża myśliwska również ponownie kwitnie. Oprócz polowań trofeowych dla zamożnych, obejmuje to również eksport żywych zwierząt, głównie gatunków chronionych. Przepływ pieniędzy z tych przedsiębiorstw jest wysoce nieprzejrzysty, ponieważ przychody generowane są w ramach zamkniętych procedur przyznawania koncesji łowieckich i w dużej mierze pozostają w rękach rządu.
Od reformatora do autokratyNa początku swojej kadencji Samia prezentowała się jako reformatorka, deklarując chęć wzmocnienia wolności słowa, prasy i zgromadzeń, która została poważnie ograniczona za rządów Magufuliego. Zrobiło to wrażenie nie tylko na społeczności międzynarodowej, ale także na części tanzańskiej opozycji.
Kiedy partie opozycyjne przedstawiły propozycje reformy konstytucyjnej i wyborczej, mające na celu wzmocnienie struktur federalnych i utworzenie niezależnej komisji wyborczej, Samia wycofała się. Prezydent nie chciał ograniczać swoich uprawnień, podobnie jak CCM, która sprawuje władzę aż do najmniejszych gmin, nie chciała utracić roli partii de facto stanowej. W związku z tym nie podjęto dalszych działań w celu wprowadzenia odpowiednich zmian legislacyjnych. Wręcz przeciwnie: Samia nie chce ograniczać swoich szerokich uprawnień i kontroli nad komisją wyborczą, lecz je utrzymać.
Chociaż CCM prezentuje światu zjednoczony front, pozycja Samii w partii nie jest bynajmniej pewna. Byli lojaliści Magufuli działają przeciwko niej, co jest przyczyną wewnętrznych walk w partii. Prezydent publicznie krytykuje dysydentów, a nawet ich karze, co pokazuje niedawna sprawa parlamentarzysty i biskupa CCM, Gwajimy Weighsa. Krytykował rosnącą liczbę zaginięć i tortur opozycjonistów. W rezultacie jego kościół, „Chwała Chrystusa Tanzanii”, liczący ponad 2000 wiernych w całym kraju, został cofnięty i otrzymał nakaz natychmiastowego zaprzestania wszelkiej działalności. To wzorowe podejście do radzenia sobie z wewnętrzną krytyką partii nie pozostało bez wpływu.
Prezydent ma jednak nie jedną, a dwie pięty achillesowe: po pierwsze, kobiety są systematycznie dyskryminowane w silnie patriarchalnym społeczeństwie Tanzanii; utworzono nawet tzw. specjalne miejsca, zarezerwowane dla kobiet, aby umożliwić im udział w parlamencie. Po drugie, Samia jest pierwszą kobietą na stanowisku szefa rządu pochodzącą z Zanzibaru, a nie z kontynentu, gdzie mieszka większość ludności Tanzanii. To czyni ją podatną na ataki. Aby zapewnić sobie większość w wyborach, prezydent potrzebuje zatem nie tylko kontroli nad komisją wyborczą, ale także osłabionej opozycji.
Podzielona opozycjaNajwiększa partia opozycyjna Tanzanii, Chadema, twierdzi, że demokratyczne wybory mogą się odbyć tylko wtedy, gdy najpierw zostanie uchwalona reforma w dużej mierze nieprzejrzystego (a zatem podatnego na manipulacje) prawa wyborczego. Pod przewodnictwem nowo wybranego lidera partii, Tundu Lissu, partia prowadzi kampanię „Bez reform, bez wyborów”, która cieszy się szerokim poparciem społecznym.
Aby udaremnić kampanię społeczną, Samia podejmuje zdecydowane działania przeciwko Chademie. Po tym, jak partia odmówiła podpisania kodeksu postępowania wymaganego do udziału w wyborach w kwietniu – który skrytykowała jako nielegalną – partia została wykluczona z udziału w wyborach. Sama Lissu została oskarżona o zdradę stanu, która w Tanzanii jest karana śmiercią. Proces trwa już od tygodni. Dzięki międzynarodowej sławie Lissu i wynikającemu z niej międzynarodowemu zainteresowaniu, Chadema jak dotąd wykorzystuje proces jako platformę do swoich żądań politycznych. Jeśli jednak reszta świata w pewnym momencie przymknie oko, to może się to skończyć.
Tymczasem rząd represjonował opozycyjną partię Chadema. Cofnął jej rejestrację, zdymisjonował całe kierownictwo, zamroził konta i zakazał wszelkiego wsparcia dla partii.
Kruchość sytuacji stała się oczywista już w pierwszych dniach procesu. Kiedy prawnicy z Kenii i Ugandy przybyli, aby pomóc w procesie, kilku z nich zostało wydalonych. Reżim okazał się szczególnie brutalny wobec dwóch zagranicznych zwolenników procesu, którzy zostali zatrzymani, torturowani, a następnie porzuceni w pobliżu granicy.
Tymczasem rząd z całą mocą zwalcza Chademę. Cofnął rejestrację partii, zdymisjonował całe jej kierownictwo, zamroził jej konta i zakazał jakiegokolwiek wspierania partii. Znani liderzy Chademy opowiadali mi w rozmowach, że wielokrotnie oferowano im wysokie sumy pieniędzy w zamian za rezygnację z zajmowanych stanowisk politycznych. Jednocześnie boją się o swoje bezpieczeństwo i żyją w ciągłym strachu przed zatruciem; dlatego zawsze trzymają swoje napoje w sejfach, gdy zatrzymują się w hotelach.
Druga główna partia opozycyjna, Sojusz na rzecz Zmian i Przejrzystości (ACT), obiera inne podejście. Choć również wzywa do reformy wyborczej, jej głównym celem jest reforma konstytucyjna. Zatwierdziła Kodeks Postępowania i wystawia własną kandydatkę na prezydenta, liderkę partii, Dorothy Semu. Tymczasem pierwsi posłowie z okręgu Chadema już przechodzą do ACT, aby utrzymać swoje mandaty.
ACT reprezentuje bardziej postępowe stanowiska. W swoim manifeście wzywa do bezpłatnej edukacji i opieki zdrowotnej, restrukturyzacji budżetu sprzyjającej ubogim oraz do intensywniejszego rozwoju lokalnej gospodarki. Jeśli sojuszowi odmówi się prawa do rejestracji własnych kandydatów, zamierza zmobilizować się przeciwko kandydatom CCM, ponieważ w Tanzanii możliwe jest głosowanie na „nie”. Pomimo wszystkich przewidywanych nieprawidłowości, jest to postrzegane jako ważny proces demokratycznego uczestnictwa, który może poważnie wpłynąć na partię rządzącą.
Jak dotąd partia twierdzi, że uniknęła poważnych ataków ze strony rządu. Jednak wystąpienia w mediach publicznych albo się nie odbywają, albo są odwoływane w ostatniej chwili, więc partia opozycyjna może wypowiadać się niemal wyłącznie za pośrednictwem własnych mediów.
Tanzania na rozdrożuSama CCM zapowiada ogromny napływ nowych członków, podkreślając tym samym swoje poparcie społeczne. Moi rozmówcy poinformowali mnie jednak, że ulice i regiony uważane za szczególnie sprzyjające opozycji są odcinane od niezbędnej infrastruktury (takiej jak woda i prąd). Nowe punkty dostępu zostaną zainstalowane dopiero po tym, jak gminy wykażą pożądaną liczbę nowych członków CCM.
Choć kampania wyborcza jeszcze się nie rozpoczęła, CCM już prowadzi ostrą kampanię. Ludność jest zastraszana represjami ze strony państwa. Na wyspach Zanzibar, które są uważane za wrogie wobec rządu, nadal wyrażany jest otwarty opór. Na kontynencie jednak, w przeciwieństwie do sąsiedniej Kenii, nie widać powszechnej mobilizacji przeciwko polityce rządu, pomimo ogromnego niezadowolenia.
Jednak reżim autorytarny nie jest jeszcze ugruntowany. Dlatego też międzynarodowa uwaga – która przy odpowiedniej presji mogłaby przynieść efekt deeskalacyjny i zapewnić opozycji parasol ochronny – jest niezwykle istotna. Pozostaje mieć nadzieję, że społeczność międzynarodowa podejmie odpowiednie działania.
nd-aktuell