Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Germany

Down Icon

Wojna na Ukrainie | Atak na mobilizatorów

Wojna na Ukrainie | Atak na mobilizatorów
Zniszczone biuro mobilizacyjne w Charkowie. Ataki na znienawidzony TZK spotykają się z aprobatą wielu Ukraińców w mediach społecznościowych.

Rosja zmienia strategię ataku na Ukrainie. Od początku lipca Moskwa coraz częściej stosuje ukierunkowane ataki dronów na centra rekrutacyjne Sił Zbrojnych Ukrainy (TZK). Po pierwszych atakach w Połtawie nastąpiły uderzenia na centra w Krzemieńczuku, Krzywym Rogu, Charkowie i Zaporożu. W piątek rano podobno zaatakowano Odessę.

Na Ukrainie uważa się, że rosyjski ostrzał TZK ma na celu zakłócenie mobilizacji , osłabiając w ten sposób zdolności obronne kraju i destabilizując go. Ciągłe ataki na centra rekrutacyjne mogą doprowadzić do tego, że obywatele ze strachu odmówią odwiedzania tych placówek, obawia się Witalij Zarancew, rzecznik ukraińskiej armii.

Rosja chce utrudnić mobilizację Ukrainy

Według Zarantseva, rosyjskie ataki mają dwa główne cele: po pierwsze, zniszczenie fizycznie dostępnych, ważnych danych o zmobilizowanych osobach. Po drugie, celowe wzbudzenie wrogości wobec centrów rekrutacyjnych wśród ludności cywilnej – zwłaszcza wśród mieszkańców mieszkających w pobliżu takich obiektów.

„Okupanci liczą, że ludzie zagrożeni bliskością celów nabiorą negatywnego nastawienia do centrów rekrutacyjnych, a być może nawet podejmą aktywne działania przeciwko nim” – powiedział Zarantsev. Rzecznik dodał, że armia szybko reaguje na nowe zagrożenie i zrestrukturyzuje pracę mobilizatorów.

Część prac będzie w przyszłości realizowana cyfrowo. Pracownicy TZK będą mogli również bezpiecznie pracować z domu. Aplikacja Reserv+, której poborowi muszą używać do komunikacji z biurami rekrutacyjnymi, zostanie zabezpieczona. Ogólnie rzecz biorąc, jak powiedział Sarantsev, mobilizacja przebiega zgodnie z planem.

Mobilizatorzy są znienawidzeni przez ludność

Wielu na Ukrainie nie będzie zadowolonych z tych słów. Atakując TZK, Rosja uderza w czuły punkt: ośrodki te są znienawidzone przez ludność ukraińską. Termin „ bussyfikacja ” stał się już powszechnym określeniem polowania na mężczyzn w wieku poborowym.

Oficjalnie potwierdzono również fakt, że centra rekrutacyjne cieszą się niepopularnością wśród ludności. Publiczny nadawca „Suspilne” zacytował rzecznika wojskowego Romana Halasjuka z Sum, który stwierdził, że zdarzają się powtarzające się przypadki agresywnego zachowania ludności wobec przedstawicieli TZK. Pobór do wojska to przecież przymus ze strony państwa, stwierdził Halasjuk. „A kiedy ktoś jest do czegoś zmuszany, reakcja może być różna. W 90 procentach przypadków ludzie reagują bardzo gwałtownie, niewłaściwie – zarówno wobec przedstawicieli TZK, jak i policji”. Nie wspomina jednak o brutalnych atakach mobilizatorów, którzy już kilku mężczyzn pobili na śmierć.

Wielką radość budzą ataki na Internet

W mediach społecznościowych, zwłaszcza na Telegramie, wielu użytkowników wyraża swoją radość z powodu ataków na biura mobilizacyjne, co rozgniewało zarówno urzędników, jak i żołnierzy.

W wywiadzie dla agencji informacyjnej Unian, były dowódca batalionu Ajdar, Jewhen Diky, opowiedział się za surowymi sankcjami wobec Ukraińców, którzy publicznie wyrażają swoją radość. Takie oświadczenia, domagał się Diky, powinny być uznane za zdradę stanu i ścigane. Były dowódca batalionu był szczególnie zaniepokojony tym, że radość z rosyjskich ataków nie jest częścią kampanii zorganizowanej z Moskwy, lecz często odzwierciedla autentyczne opinie obywateli Ukrainy.

„Każdy, kto otwarcie cieszy się z ataków na nasze centra rekrutacyjne, to nie tylko pożyteczny idiota – to ludzie, którzy wyraźnie opowiedzieli się po stronie wroga. Tacy ludzie muszą być traktowani jak zdrajcy” – powiedział Dikyj. Uważa, że każdy taki komentarz powinien zostać zbadany przez krajowy wywiad, SBU, i pociągnięty do odpowiedzialności karnej.

Dezercja nadal rośnie

Powolna mobilizacja to nie jedyny problem ukraińskiej armii. Nadal dochodzi do masowych dezercji, pisze były żołnierz i dziennikarz Wołodymyr Bojko. Według statystyk Prokuratury Generalnej, w pierwszej połowie 2025 roku zgłoszono 92 696 przypadków absencji wojskowej i 13 237 przypadków dezercji. Daje to średnio niecałe 18 000 przypadków miesięcznie.

Te liczby są tym bardziej niepokojące, że od początku wojny złożono łącznie 230 804 oskarżenia o dezercję. Jednak prawdziwa skala problemu jest znacznie większa, podsumowuje Bojko. Przez długi czas przypadki dezercji nie były systematycznie rejestrowane. Co więcej, dezerterzy często nie są nawet poszukiwani. „W rezultacie armia ukraińska nie ma już żadnej piechoty. W ogóle żadnej. Piechota jest albo w ucieczce, w szpitalach, albo na cmentarzu” – podsumowuje sytuację Bojko.

nd-aktuell

nd-aktuell

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow