Bilet. Niech żyje Republika i niech żyje Fringe!

Wszystko przerabialiśmy na nowo. Uważnie słuchaliśmy tych, którzy zapewniali nas, że „nadal jest możliwe, że”, że „może”, i że z „co by było, gdyby” gra się nie skończyła. Ale po hipotezach i kulinarnych metaforach, po wszystkich politycznych kalkulacjach i gotowaniu na zapleczu, bez zbędnych ceregieli, rachunek zawsze płaci ta sama osoba. François Bayrou prawdopodobnie odejdzie od Matignon, a Emmanuel Macron będzie miał trudności ze znalezieniem następcy. Bo potrzebowalibyśmy jednego, a może dwóch, którzy zadowoliliby lewicę, a raczej lewicę, ale bez drażnienia prawicy, a raczej prawicy, albo odwrotnie – już nie wiemy. Równie dobrze moglibyśmy szukać pięcionogiej owcy, która miałaby również solidne pojęcie o budżecie i solidną wiedzę o życiu parlamentarnym, czego, jak się zapewne zgodzicie, nie znajdzie się pod kopytami koni. Tak, metafory zwierzęce też działają.
Chata padnie na psa. A data jest znana. 8 września . Potem wszystko pójdzie w różne strony. Kalendarz jest już zaciemniony przez ostatnie nominacje lub wezwania do powszechnej mobilizacji. 10 września. 18 też. Czekamy na 23. Niestabilność, blokady... Kalendarz szaleje, my, którzy już mamy wrażenie, że jesteśmy w jesieni, z tymi wszystkimi martwymi liśćmi chrzęszczącymi przy każdym naszym kroku. Mowa o powrocie do szkoły! Nie ma czasu na oddech. Bieżące wydarzenia w bezdechu. Letnie uniwersytety następują jeden po drugim, konferencje prasowe wraz z nimi, chwytliwe fragmenty, nawet groźby. Francja ugrzęzła, podzielona, na ostrzu noża. Co za marnotrawstwo, my, którzy mamy tak wiele atutów w tym pięknym kraju, kraju Oświecenia i Zizou, zdolni do organizacji najbardziej niezwykłych Igrzysk Olimpijskich w Historii w Paryżu i do organizacji, następnego lata, oszałamiających Mistrzostw Europy w Pucharze Muleta w Creuse. I niech żyje fringe!
Le Dauphiné libéré