Polityka. Głosowanie w sprawie wotum zaufania 8 września: Bayrou wybiera datę odejścia

Podejmowanie ryzyka, aby Francuzi zrozumieli, że sprawa jest poważna. François Bayrou , świadomy, że jego rząd nie ma szans na uzyskanie większości, aby uchwalić budżet z prawie 44 miliardami oszczędności, gra na całego.
Przyparty do muru, domaga się wotum zaufania dla Zgromadzenia Narodowego, co jest niezwykle ryzykowne, na 8 września. Ogłosił to w poniedziałek podczas konferencji prasowej z okazji rozpoczęcia roku szkolnego , przed całym rządem, który w związku z tym może upaść za dwa tygodnie. Rząd ostrzegł o tym zaledwie kilka minut przed oficjalnym ogłoszeniem.
„Potrzebne jest wyjaśnienie” – uzasadniał premier, ważąc słowa. Termin ten nie jest neutralny: przypomina ten, którego Emmanuel Macron użył, uzasadniając decyzję o rozwiązaniu Parlamentu z 9 czerwca 2024 roku, wieczorem wyborów europejskich. Dlatego też w uszach Francuzów budzi on pewne skojarzenia, i to niekoniecznie pozytywne.
Według François Bayrou „wyjaśnienie” będzie następujące: „Czy istnieje stan wyjątkowy w kraju, który wymaga zrównoważenia naszych finansów publicznych i uwolnienia się od przekleństwa redukcji długu?”. Podejmuje w ten sposób jeden z tematów stanowiących jego polityczne DNA, a mianowicie dług i „bezpośrednie zagrożenie”, jakie on ze sobą niesie.
Podniósł już alarm podczas swojej ostatniej konferencji prasowej 15 lipca , gdzie przedstawił wytyczne dotyczące budżetu, nie wywołując spodziewanego wzrostu w kraju. Kraj ten był wówczas w okresie świątecznym i z dezaprobatą przyjął możliwość zniknięcia dwóch świąt państwowych .
„Chwila jest niepokojąca, a zatem decydująca” – argumentował szef rządu poważniej, zwracając się nie tyle do parlamentarzystów, którzy zadecydują o jego losie, co do narodu francuskiego. „Wyjaśnienie sytuacji jest warunkiem, aby nasz kraj odzyskał poczucie własnej tożsamości” – dodał Bayrou, który ma „niezachwiane” przekonanie, że „Francuzi uświadomią sobie powagę sytuacji”.
Nigdy wcześniej rząd przed rządem François Bayrou nie ubiegał się o wotum zaufania w parlamencie bez uzyskania większości głosów. Jest to zatem wydarzenie historyczne. Ta inscenizacja ma na celu uświadomienie każdemu posłowi, że ponosi on odpowiedzialność w obliczu ryzyka nadmiernego zadłużenia kraju.
„Rząd podejmuje własne decyzje. Parlament będzie miał je w swoich rękach 8 września” – przypomniał premier. Za dwa tygodnie, jeśli większość parlamentarzystów nie udzieli mu wotum zaufania, rząd Bayrou upadnie.
Prawdopodobieństwo, że tak się stanie, jest wysokie, jeśli nie niemal pewne. Najbardziej radykalne ławy Zgromadzenia, La France Insoumise (71 deputowanych) i Zjednoczenie Narodowe (123 wybranych przedstawicieli), natychmiast ogłosiły, że nie będą głosować za wotum zaufania. Dotyczy to również niemal wszystkich wybranych przedstawicieli ugrupowań lewicowych.
Blok centralny i Les Républicains, zakładając, że wszyscy zagłosują za wotum zaufania, nie wystarczą, by uratować rząd. „Podejmuje on ważny krok polityczny, którego Francja tak rozpaczliwie potrzebuje” – zareagował Marc Fesneau, przewodniczący grupy Les Démocrates, bliski premierowi.
François Bayrou przyspiesza więc datę swojego uwolnienia, mając nadzieję, że wywoła to wstrząs elektryczny w społeczeństwie. Wybór 8 września, dwa dni przed dniem „Zablokuj wszystko”, w szczególności wspieranym przez La France Insoumise, nie jest neutralny.
„Myślę, że jasność umysłu może zwyciężyć” – z dumą mówi premier, często odnosząc się do Pierre’a Mendèsa France’a, który został zmuszony do odejścia od władzy po tym, jak posłowie go porzucili. Podobnie jak Mendès, ma nadzieję, że historia go usprawiedliwi za ostrzeganie przed niebezpieczeństwem zadłużenia. W głębi duszy niewątpliwie odczuwa satysfakcję z tego, że przetrwał w Matignon dłużej niż jego mentor.
Le Progres