Święta państwowe w Alzacji-Mozeli: lokalne władze obawiają się, że rząd je zniesie

To historyczna specyfika regionu, w której wybrani przedstawiciele Alzacji-Mozeli nie pójdą na żadne ustępstwa. W dokumencie przewodnim przesłanym w tę niedzielę, 10 sierpnia, partnerom społecznym, określającym warunki zniesienia, na co liczył François Bayrou , dwóch dni świątecznych w roku , rząd wskazał, że „można omówić ewentualne specyfikacje planowane dla Alzacji, Mozeli i Saint-Pierre-et-Miquelon ” .
Dwa proste wersy, w jednostronicowym dokumencie, z którym zapoznał się dziennik „Le Parisien – Aujourd'hui en France”, nie omieszkały wywołać gniewu mieszkańców Alzacji i Mozeli. Ci ostatni byli świadkami bezpośredniego ataku na dwa dodatkowe święta państwowe, do których mają prawo: Wielki Piątek w kwietniu i 26 grudnia.
Jak ostrzega Brigitte Klinkert, była minister i parlamentarzystka Partii Odrodzenia, ta regionalna specyfika stanowi od końca XIX wieku „bardzo drażliwy temat”.
Ten ostatni natychmiast skontaktował się z François Bayrou po opublikowaniu dokumentu: „Zapewnił mnie, że mówił o świętach państwowych i że nie brał pod uwagę żadnych świąt państwowych specyficznych dla Alzacji-Mozeli” – dodała X.
Czy to zatem zwykły błąd komunikacyjny, czy też wycofanie się premiera? Otoczenie premiera kategorycznie odrzuca określenie „wycofanie się”: „Dokument wskazuje na tę specyfikę, aby można ją było uwzględnić w dyskusjach, a nie podważać”.
Prywatnie François Bayrou zapewnia, że „nigdy nie mieliśmy planu zniesienia świąt państwowych w Alzacji-Moseli”, przytaczając jako dowód swojej wiedzy na ten temat stanowisko dyrektora generalnego ds. usług (DGS) regionu Grand Est, które zajmował jego obecny szef sztabu w Matignon, Nicolas Pernot.
Przynajmniej dla lokalnych przedstawicieli władzy, trudno przełknąć tę pigułkę. Choć Brigitte Klinkert zapewnia, że „ufa” premierowi, posłanka twierdzi, że pozostaje „bardzo czujna”: „To wynik naszej historii i bliskości z Niemcami” – wyjaśnia, zauważając, że te dwa święta państwowe są również obchodzone przez naszych sąsiadów zza Renu. Ich złamanie byłoby dla nas przekroczeniem czerwonej linii”.
Określając to mianem „szaleństwa”, burmistrz Colmaru (Haut-Rhin) z ramienia LR, Éric Straumann, powiedział, że jest „bardzo zaskoczony”: „Zastanawiam się, czy François Bayrou, który zazwyczaj zwraca uwagę na regionalizmy, naprawdę przeczytał to, co podpisał”. Według wybranego urzędnika, takie posunięcie byłoby „prawdziwym lokalnym politycznym samobójstwem”.
Tę samą historię opowiada były minister i poseł LR z okręgu Bas-Rhin, Patrick Hetzel, który zwraca uwagę na „brak uwzględnienia specyfiki naszego regionu”, co – jak zauważa – „nie jest nawykiem centrystów”.
Lokalni urzędnicy są jednomyślni. „To niezdrowe, czuję, że rzucamy kłody pod nogi i zobaczymy, co się stanie” – martwi się Murielle Fabre, wiceprzewodnicząca Eurometropolii Strasburg i prawicowa burmistrz Lampertheim (Dolny Ren), która, pomimo kategorycznego zaprzeczenia Matignona, obawia się „braku znajomości” „prawa lokalnego”.
Le Parisien