Trybuna. Boualem Sansal, wolny człowiek

Aresztowany 16 listopada 2024 r. w Algierze francusko-algierski pisarz Boualem Sansal jest od tego czasu przetrzymywany w Algierii.
Boualem Sansal celowo wykluczył się, podobnie jak dysydenci tacy jak Aleksander Sołżenicyn i Aleksander Zinowjew (1) w ZSRR. Jeśli udał się do Algierii, nie zrobił tego z nierozwagi, jak mogliby sądzić niektórzy jego przyjaciele i obrońcy. Doskonale znał mechanizmy algierskiej dyktatury.

Archiwa SO
„Nie jestem ani pierwszym, ani ostatnim, który doświadczył arbitralności algierskiego reżimu” – pisze w liście, który trafił na pierwsze strony gazet w mediach społecznościowych. Jego rosyjscy poprzednicy pokazali, że im bardziej Gułag rozszerzał swoją władzę nad ludźmi, tym słabszy stawał się reżim. Historia i literatura obfitują w świadectwa dowodzące, że wolność umacnia się poprzez ograniczenia. Czyż siła twórcza dwóch wspomnianych dysydentów nie osiągnęła szczytu, gdy zostali pozbawieni wolności? List Boualema Sansala wpisuje się w te precedensy.
Swoją dobrowolną decyzją o wyjeździe do Algierii, ojczyzny, Boualem Sansal oznajmił światu, że strażnicy nie mogą odebrać mu wolności. Dziś, ze swojej celi, gdzie powietrze jest rozrzedzone, a światło wpada jedynie po to, by przypominać więźniom, że wciąż żyją, ale nigdy nie będą wolni, wyznaje, że jego ciało go zdradza, a choroba osłabia jego siły.
Powszechnie wiadomo, że nie jest on pierwszym Algierczykiem, którego aresztowano arbitralnie za akty sumienia. Spośród wielu poprzednich, mam moralny i etyczny obowiązek ponownie wymienić Ahmeda El Khalila, którego rodzina powierzyła mi jego obronę. Jako lider Polisario mieszkający w Algierii, potępił on defraudację pomocy finansowej dla jego społeczności przez reżim. Chociaż jest obywatelem Maroka, został aresztowany w 2009 roku i nigdy nie został osądzony, a obecnie pozostaje w areszcie. Żadnemu członkowi jego rodziny, nawet jego prawnikowi, nie pozwolono się z nim spotkać.
Podkreślając wzorową siłę charakteru Boualema Sansala, być może odsunąłem na dalszy plan jego bycie ofiarą i kruchość jako starszego, schorowanego człowieka. Dzieje się tak, ponieważ nie poddaje się, niczym wielcy rosyjscy pisarze ubiegłego wieku. Staje w obronie: „Cierpię, tak. Moje ciało mnie zdradza, choroba podkopuje moje siły, a reżim ma nadzieję, że odejdę w milczeniu”. Następnie natychmiast konfrontuje się z nimi: „Ale jak bardzo się mylą! Mój głos, nawet w kajdanach, nie należy do nich. Jeśli może jeszcze dotrzeć do świata zewnętrznego, to znaczy, że powinien powiedzieć: nie wierzcie ich fasadzie szacunku. Ta władza to nie państwo, to maszyna do mielenia”.
Wychodzi silniejszy z upokarzających prób, którym jest poddawany. Przeciwstawiając im swoją ludzką godność, uczy, że siły serca nie da się skrępować. Chce być niewzruszony, odporny, solidny, jednocześnie czując, że ciało go zdradza. Skrajna skromność słów!
To jest część wielkiego pisarza. Powieść słów otwiera się, jak często mówiłem i pisałem, na absolut wolności. Rozważmy tych, którzy idą za mną: „Strach jest więzieniem większym niż to, w którym się znajduję, i trudniej go przełamać. Ale wiem, że pewnego dnia mur runie. […] Będę nadal pisać […], ponieważ pisanie to jedyna wolność, której nie mogą skonfiskować, i to dzięki niemu przetrwamy”.
(1) „Dobrowolnie więc się wykluczyłem”, Aleksander Zinowiew, „Notatki stróża nocnego”, red. L'Âge d'homme, 1979, s. 11.
SudOuest