Usunięcie dwóch świąt państwowych: „To wygląda jak pułapka” mająca na celu uniknięcie cenzury – twierdzą niektórzy bliscy premiera

Premierowi grozi wielokrotne wotum nieufności za budżet na 2026 rok jesienią. Nawet w jego rządzie zniesienie dwóch świąt państwowych nie jest jednomyślne. Niektórzy spekulują jednak, że ta zapowiedź może ostatecznie doprowadzić do podziału wśród jego oponentów.
/2023/07/07/64a7df4c5fe71_placeholder-36b69ec8.png)
Partnerzy społeczni stanowczo sprzeciwiają się zniesieniu dwóch dni wolnych od pracy, zaproponowanemu przez François Bayrou w budżecie na 2026 rok. Premier wysłał im list z piątku, 8 sierpnia, zawierający plan działania w tej sprawie. Rząd dąży do uzyskania zwrotu 4,2 miliarda euro do 2026 roku dzięki temu rozwiązaniu. „To niedopuszczalne, a wręcz niebezpieczne” – powiedział w poniedziałek franceinfo przewodniczący związku zawodowego U2P (Union of Local Businesses). Nawet w rządzie zapowiedź tego zniesienia niekoniecznie spotyka się z dobrym odbiorem.
Są ministrowie, którzy jednoczą się wokół François Bayrou, jak Philippe Baptiste, minister szkolnictwa wyższego i badań naukowych. „Jestem więcej niż tylko zwolennikiem” – zapewnił w poniedziałek na portalu franceinfo, chwaląc „odwagę premiera, który mówi prawdę Francuzom”. Philippe Baptiste pozostaje wierny strategii rządu: wygłoszeniu alarmującego przemówienia na temat stanu finansów publicznych. „Jesteśmy w sytuacji nadmiernego zadłużenia, z długiem w wysokości 3300 miliardów euro ” – wyjaśnił. „Jeśli podzielimy to przez liczbę Francuzów, oznacza to, że każdy Francuz jest dziś winien równowartość DS7, czyli 45 000 euro”.
Zaledwie w zeszłym tygodniu François Bayrou z impetem przedstawił swój letni slogan: francuski dług publiczny rośnie o 5000 euro na sekundę, obiecuje. „Zniesienie dwóch dni świątecznych oznacza dodatkowe 4,2 miliarda euro w kasach w ciągu roku” – przysięga bliski przyjaciel premiera, który chwali ten środek za skuteczność.
Jordan Bardella, przewodniczący Zjednoczenia Narodowego, zagroził w zeszłym miesiącu: „Żaden poseł RN nie zaakceptuje tego środka, który jest prowokacyjny”. W obliczu groźby nagany niektórzy członkowie rządu postrzegają oświadczenie François Bayrou jako blef. „To przypomina przynętę” – analizuje bliski współpracownik jednego z czołowych ministrów – „aby kogoś wypuścić w odpowiednim momencie”. Innymi słowy, według niego, chodzi o dokonanie wystarczającego ustępstwa, aby kupić pobłażliwość Zjednoczenia Narodowego i uniknąć nagany.
W tej chwili wszystkie partie opozycyjne grożą obaleniem rządu z powodu budżetu, więc trzeba znaleźć sposób, by je podzielić. Bliski przyjaciel szefa rządu niechętnie przyznaje: „To wszystko rzeczywiście może stać się kartą przetargową”.
Francetvinfo