Wojna rosyjsko-ukraińska: gdzie się znajduje i dokąd może zmierzać
W większości krajów zachodnich, w tym w Kanadzie, święto znane jako dzień flagi witane jest z pewnego rodzaju życzliwym, powściągliwym entuzjazmem.
Rzadko kiedy jest to wydarzenie tak namacalne, jak to miało miejsce na Ukrainie.
Prezydent Wołodymyr Zełenski wyraził tę opinię w sobotę, dzień przed wizytą premiera Marka Carneya w Kijowie, który miał być gościem specjalnym obchodów Dnia Niepodległości i zapewnić o stałym wsparciu Kanady dla Ukrainy.
Zełenski zauważył, że nawet 20 procent jego kraju pozostaje pod okupacją rosyjską , mimo że od 3,5 roku toczy się tam wojna na szeroką skalę , w wyniku której każdego dnia znikają małe fragmenty Ukrainy.
„Ta flaga to cel i marzenie wielu Ukraińców na tymczasowo okupowanych terytoriach Ukrainy” – powiedział Zełenski. „Trzymają tę flagę. Trzymają ją, bo wiedzą, że nie oddamy naszej ziemi okupantowi”.
Flaga jako symbol — i miejsce, w którym powiewa — jest dla Ukraińców ważniejsze niż w latach ubiegłych, gdyż niektórzy zachodni przywódcy mówią o ustępstwach terytorialnych i bezceremonialnych zmianach map w imię zawarcia umowy.
Nastroje te jeszcze bardziej się wzmocniły w niedzielę, gdy Ukraińcy obchodzili 34. rocznicę uzyskania niepodległości od byłego Związku Radzieckiego.

Przełomowym wydarzeniem, które miało miejsce 24 sierpnia 1991 r., jest to, że prezydent Rosji Władimir Putin usiłował je odwrócić, najpierw za pomocą wojny zastępczej we wschodniej części Donbasu, a następnie poprzez pełnoskalową inwazję 24 lutego 2022 r., która zapoczątkowała najnowszą wojnę.
Niewiele już zostało przymiotników, które mogłyby opisać rodzaj wojny, z jaką mierzy się Ukraina — wszystkie zostały już wyczerpane.
Z jakiegoś powodu słowa „brutalny”, „miażdżący”, „miażdżący” i „nieustępliwy” straciły już na sile i nie potrafią w pełni opisać tego, co dzieje się na ponad 1000-kilometrowej linii frontu, a także tego, jakie życie żołnierze i cywile muszą znosić na co dzień.
Czytamy o codziennym deszczu rakiet i dronów spadającym na miasta, miasteczka i wsie, które znajdują się na linii ognia cywilów.
Wojna na ziemi przyciąga mniej uwagi.
„To niesprawiedliwe” – mówi żołnierzW obwodzie sumskim, w północno-wschodniej prowincji, wojska ukraińskie prowadzą walkę z siłami rosyjskimi liczącymi około 50 000 żołnierzy, próbując zepchnąć ich z powrotem do granicy.
Nieco na południe Rosjanie niedawno zbliżyli się do zniszczonych wsi Lyman, Toreck i Wełykomychajliwka.
W zeszłym tygodniu siły ukraińskie przeprowadziły ofensywę w pobliżu strategicznie ważnego miasta Pokrowsk na wschodzie, gdzie latem tego roku wojska rosyjskie przeprowadziły niespodziewaną, lokalną ofensywę po miesiącach spędzonych na próbach przerwania ukraińskich linii zaopatrzeniowych.
Kilka kilometrów tu, kilkaset metrów tam — wszystko to opłacone ogromnymi wiadrami krwi przelanymi przez obie strony.
„Więc walczymy dalej, a potem ktoś decyduje, że powinniśmy się wycofać, bo powinniśmy oddać to czy tamto terytorium? To niesprawiedliwe” – powiedział w tym tygodniu agencji Reuters ukraiński żołnierz o pseudonimie Motomoto, który przebywał na linii frontu w Zaporożu.
Jego uwagi były reakcją na widowisko szczytu na Alasce, gdzie Putin, spotykając się z prezydentem USA Donaldem Trumpem, nie ustąpił ani na centymetr ze swojego długoletniego żądania, aby Ukraina oddała wszystkie obwody chersoński, zaporoski, doniecki i ługański na południu i wschodzie kraju.
Rosja kontroluje tylko część tych terytoriów, a Zełenski niedawno oszacował, że przy obecnym tempie rozwoju działań, Rosja potrzebowałaby czterech lat, aby w pełni zająć ten region.
Przed szczytem Trump powiedział, że zarówno Kijów, jak i Moskwa będą musiały oddać pewne terytoria, aby zakończyć wojnę.
Zełenski jednak pozostał wierny ukraińskiej fladze i stanowczo odrzucił propozycję, gdy spotkał się z Trumpem w Białym Domu w zeszłym tygodniu.
Mimo to, według sondażu Gallupa opublikowanego na początku sierpnia przed szczytem, 69% Ukraińców opowiada się za jak najszybszym zakończeniem wojny w drodze negocjacji. Jednak czerwcowe badanie opinii publicznej wykazało, że 78% ankietowanych Ukraińców odrzuciło żądanie przekazania nieokupowanych terytoriów ukraińskich pod kontrolę Rosji.
Inaczej mówiąc — pokój, ale nie za wszelką cenę.
Może to być kwestia dyskusyjna.
Rosja odrzuciła główne żądanie Ukrainy dotyczące silnych gwarancji bezpieczeństwa, popartych przez USA i NATO, które miałyby zapobiec wybuchowi wojny na nowo za kilka lat.
Z powodu stagnacji na linii frontu i braku solidarności między żołnierzami na froncie a wyczerpaną wojną ludnością w kraju, Ukraina ma niewiele możliwości, jak tylko uderzyć w Rosjan tam, gdzie mieszkają, za pomocą ataków z dystansu.
„Wall Street Journal” doniósł w ten weekend, że Pentagon zakazał Ukrainie używania niektórych rodzajów broni dalekiego zasięgu, takich jak Army Tactical Missile System (ATMS), naddźwiękowy taktyczny pocisk balistyczny krótkiego zasięgu. Ograniczenia te zostały wprowadzone po cichu w wyniku procesu pokojowego.
Nie powstrzymało to Ukrainy przed użyciem dronów do ataków na rosyjską infrastrukturę wojskową i naftową w Rosji oraz przed przeprowadzeniem nagłośnionych ataków na okupowaną Ukrainę.
Nadchodzi jednak dzień, kiedy amerykańskie ograniczenia mogą okazać się bezużyteczne.
Zełenski powiedział na konferencji prasowej w zeszłym tygodniu, że Ukraina planuje rozpocząć masową produkcję krajowego pocisku manewrującego dalekiego zasięgu Flamingo jeszcze tej zimy.
Mógłby wywrócić układ sił do góry nogami dzięki swojej zdolności do pokonywania odległości do 3000 kilometrów. Uczynienie takich ataków rutynowymi wyniosłoby wojnę na zupełnie nowy poziom.
cbc.ca