Nie ma możliwości powiązania z korupcją

Tylko zerowa tolerancja dla korupcji, niezależnie od przynależności partyjnej, powstrzyma ekstremizmy.
Kończymy rok z fabryką błota w Moncloa działającą na pełnych obrotach. Rzecznicy i medialni rzecznicy Sanchismo próbują forsować błędną narrację, że akt oskarżenia byłego ministra finansów z Partii Ludowej, Cristóbala Montoro, „zrównuje legislaturę”, że wiąże ją w kategoriach piłkarskich stosowanych do spraw korupcyjnych. Ale nie. Absolutnie nie. Oczywiście, że nie. Absolutnie nie. Absolutnie nie. Nie ma żadnego związku z korupcją. Żaden standard etyczny obowiązujący w dojrzałej demokracji, takiej jak nasza, nie obejmuje żadnego stopnia akceptowalnej korupcji, o ile jest on porównywalny z poziomem największego rywala politycznego.
Obraźliwe jest to, że śledztwo sądowe w sprawie domniemanego nadużycia władzy i nielegalnych płatności przypisywanych byłemu wysokiemu urzędnikowi państwowej kasy ma na celu zrekompensowanie skandalu wywołanego przez proceder wzbogacenia się poprzez udzielanie zamówień publicznych, który został stworzony i utrzymywany przez lata przez dwóch ostatnich sekretarzy organizacyjnych głównej partii rządzącej , PSOE. Ten ostatni sprawował całą swoją władzę i wpływy nad ministrami tego samego rządu do półtora miesiąca temu, a którzy, nawiasem mówiąc, bronili go do samego końca, gdy istniały już uzasadnione podejrzenia o jego nielegalne działania. Nikt z partii PP Feijóo nie bronił Montoro w taki sposób, choć z Moncloa próbują łączyć go z obecnym przewodniczącym Partii Ludowej, wykorzystując rzekome powiązania, które, gdyby zastosować je do sprawy, w której toczą się śledztwa wobec Cerdána (w więzieniu od 30 czerwca), Ábalosa i Koldo, umieściłyby przewodniczącego rządu i czołowego przywódcę PSOE, czwartego pasażera słynnego Peugeota, na czele korupcyjnego spisku.
Jeśli próby socjalistów, by odwrócić uwagę opinii publicznej, są śmieszne, to postawa Sumara jako pochlebcy sancheza jest haniebna, potępiając PP za to samo, co usprawiedliwia Sáncheza. Staje się coraz bardziej oczywiste, że kurcząca się grupa, niegdyś kierowana przez Yolandę Díaz, kieruje się bardziej strachem przed utratą komfortu oferowanego przez ministerstwa niż pragnieniem, o ile kiedykolwiek je miała, odrodzenia polityki. Nie wspominając o wdzięcznych żołądkach, które po raz kolejny przyszły na ratunek ukochanemu liderowi i PSOE – ileż korupcji, quasi oskarżenia o seksizm! – z manifestem, który bardziej skupia się na ich własnych interesach niż na tych, którzy twierdzą, że walczą o zepsute dobra, że jeśli Sánchez upadnie, skrajna prawica dojdzie do władzy.
Tylko zerowa tolerancja dla korupcji, niezależnie od przynależności partyjnej, powstrzyma radykałów. Wszystko inne podsyca niebezpieczne przekonanie, rozprzestrzeniające się niczym wirus wśród obywateli, że cały system polityczny jest zepsuty. Jeśli plan Moncloi polega na ujawnieniu całej możliwej korupcji rywali, aby przedstawić nadchodzącą walkę wyborczą jako wybór między korupcją premium a korupcją ukrytą, jak powiedział Rufián Sánchezowi na ostatniej sesji plenarnej Kongresu, w której raczył uczestniczyć , przewidywalnym rezultatem będzie wzrost ekstremizmu.
Nie można pominąć faktu, że obietnica, na której opierał się wniosek o wotum nieufności w celu odsunięcia Rajoya, miała na celu odbudowę instytucji. Siedem lat później jakość hiszpańskiej demokracji jest znacznie gorsza niż wówczas, ponieważ, aby utrzymać się u władzy, premier zaakceptował fakt, że skazani za separatystyczny zamach stanu z 2017 roku opracowali ustawę zapewniającą im immunitet karny , zawarł pakty z partiami, które umieszczały na swoich listach skazanych członków ETA, przejął fałszywe twierdzenia separatystów dotyczące sędziów i zignorował korupcję w swoim najbliższym otoczeniu.
Expansion