Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

Poland

Down Icon

Witold M. Orłowski: Czy zbrojenia napędzają gospodarkę?

Witold M. Orłowski: Czy zbrojenia napędzają gospodarkę?

Członkowie NATO debatują właśnie nad tym, w jaki sposób stopniowo zwiększyć do 5 proc. PKB wydatki na obronę. To ogromna suma: gdyby kraje NATO robiły to już dziś, wydatki samych europejskich członków sojuszu wyniosłyby 1,15 biliona dolarów, byłyby wyższe od wydatków amerykańskich, trzykrotnie wyższe od chińskich, no i ośmiokrotnie wyższe od rosyjskich. Mógłby sobie Putin tylko pomarzyć o straszeniu Europy.

Rzecz jasna, nic takiego nie stanie się z dnia na dzień. Jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku 5-proc. udział wydatków na zbrojenia w PKB był w zachodniej części podzielonej żelazną kurtyną Europy normalnością. Z kolei w części wschodniej miłujące pokój kraje komunistyczne wydawały na ten cel 8–15 proc. PKB (oczywiście tego nie ujawniając).

Korzystając z błogosławieństwa „pokojowej dywidendy”, kraje europejskie obniżyły udział wydatków na obronę w PKB z ponad 3 proc. w połowie lat 80. zeszłego wieku do połowy tej wysokości w przeddzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. W naszej części kontynentu wyglądało to nieco inaczej, ale też wylądowaliśmy na poziomie 1–2 proc.

Zaoszczędzone w ten sposób pieniądze – jak to pieniądze publiczne – zostały natychmiast zagospodarowane na inne cele, głównie na wydatki socjalne. A jak wiadomo, próba jakiegokolwiek ponownego obniżenia akurat tych wydatków spotkałaby się z heroicznym społecznym oporem, przy którym bledną wszelkie zagrożenia ze strony Rosji.

Zgodnie z popularną tezą wydatki na wojsko dobrze służą gospodarce kapitalistycznej, bo nakręcają koniunkturę. To tylko częściowo prawda. Oczywiście że na wydatkach zbrojeniowych świetnie zarabiają firmy, które się w tym specjalizują i są w stanie dostarczać taką broń, jaką chce kupować wojsko. Ale w skali całej gospodarki wydatki te trzeba przecież jakoś sfinansować. Można to zrobić, podwyższając podatki, można pożyczać pieniądze z rynku.

W obu przypadkach źle to wpływa na długookresowy wzrost gospodarczy, obniżając wydatki sektora prywatnego (konsumpcyjne lub inwestycyjne). Co więcej, brak dostatecznej ostrożności w zadłużaniu się z powodu wydatków obronnych, nawet w pełni uzasadnionych, może prowadzić do kryzysu – kiedy Izrael po wojnie Jom Kippur zwiększył je do 30 proc. PKB, efektem stał się wybuch hiperinflacji.

Ale jest i druga strona medalu. Wydatki obronne w kraju, w którym firmy potrafią konstruować uzbrojenie wysokiej jakości, rzeczywiście mogą przekładać się na długookresowy wzrost. Dzieje się tak dlatego, że sektor obronny jest wyjątkowym kreatorem postępu technicznego. Bezpośrednio, a jeszcze bardziej pośrednio: nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, jak wiele technologii, które zmieniały nasze życie, opracowano najpierw na potrzeby wojska. Od zwykłych badań USG, poprzez kuchenkę mikrofalową i GPS, na komputerach i internecie kończąc.

Większe wydatki na obronność mogą pomóc przełamać problem, z którym zmagają się od lat kraje europejskie, problem zbyt małej innowacyjności i luki technologicznej wobec USA, a ostatnio również i Chin. Oczywiście pod warunkiem że zwiększonym wydatkom będzie towarzyszyć rozwój konkurencyjnego, zaawansowanego technologicznie przemysłu zbrojeniowego. Potrzebny w całej Europie, a w Polsce w szczególności.

CV

Witold M. Orłowski

główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, wykładowca Politechniki Warszawskiej

RP

RP

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow