<![CDATA[ Parte para a guerra com os olhos na paz ]]>
![<![CDATA[ Parte para a guerra com os olhos na paz ]]>](/_next/image?url=https%3A%2F%2Fcdn.sabado.pt%2Fimages%2F2024-09%2Fimg_1200x676%242024_09_23_15_21_13_722864.png&w=1920&q=100)
«Jest wtorek i być może jutro, w środę, z popiołów znów rozgorzeje ogień. Serce nie jest zdolne powiedzieć niczego. Idź na wojnę mając na uwadze pokój.» Ciekawostką jest, że w piosence Sérgio Godinho odnajdujemy kompas na obecne czasy.
Jeśli ktoś jeszcze ma wątpliwości co do powagi międzynarodowych zmian, których jesteśmy świadkami, ostatnie 24 godziny były szczególnie wymowne. Stany Zjednoczone dokonały zaskakującego zwrotu, głosując przeciwko rezolucji ONZ broniącej jedności terytorialnej Ukrainy. Zwycięzca wyborów w Niemczech, Friedrich Merz, uznał „niezależność” Europy od Stanów Zjednoczonych za priorytet polityczny i wyraził wątpliwości, czy na szczycie NATO w czerwcu będziemy jeszcze rozmawiać o sojuszu atlantyckim, jaki znamy, czy też o niezależnej europejskiej zdolności obronnej.
Prawda jest taka, że oba scenariusze Merza wydają się oderwane od rzeczywistości. Mimo że nie jest to już to samo, NATO będzie istniało w obecnej formie przez wiele kolejnych lat. 76 lat sojuszu wojskowego nie może zostać cofnięte z dnia na dzień, zwłaszcza biorąc pod uwagę współpracę sił zbrojnych różnych krajów i obecność wojsk USA na terytorium Europy. Europa, zdana na łaskę egoistycznych impulsów Macrona, najwyraźniej ma trudności ze zjednoczeniem się, nie mówiąc już o wspólnym decydowaniu, co robić. Nawet jeśli zostanie wzmocniona stała współpraca strukturalna, zamówienia na broń będą realizowane latami, a ewentualne rozmieszczenie tych zdolności obronnych na wschodniej flance Europy będzie musiało zostać strategicznie ograniczone, aby nie zwalniać Stanów Zjednoczonych z zadania, które nadal tam pełnią.
Dlatego też pilną kwestią nie jest nowa struktura instytucjonalna europejskiej polityki obronnej i bezpieczeństwa. W rzeczywistości skupia się na rosyjskiej inwazji na Ukrainę, która miała miejsce wczoraj, 3 lata temu. Podczas spotkania w Kijowie europejscy przywódcy domagali się, jak to ujął António Costa , „sprawiedliwego, trwałego i wszechstronnego pokoju”, wynegocjowanego przy stole negocjacyjnym zarówno z Ukrainą, jak i Europą. Niestety, spotkanie szefów amerykańskiej i rosyjskiej dyplomacji w Arabii Saudyjskiej w ubiegłym tygodniu, a także publiczna akceptacja warunków Putina przez Trumpa, nie przyczyniają się do tego, aby jakiekolwiek negocjacje miały zrównoważony wynik.
Historia uczy nas, że okrucieństwa wojny sprawiają, że szukamy niedoskonałych kompromisów. Tak było w przypadku Traktatu Monachijskiego z 1938 r., który również został wynegocjowany bez obecności kraju, którego integralność terytorialna była przedmiotem negocjacji. Brytyjski premier Neville Chamberlain wynegocjował dla Hitlera możliwość inwazji na Sudety w zamian za zachowanie pozostałej części Czechosłowacji. Na nic się to zdało, gdy rok później wojska niemieckie wkroczyły na Pragę i wkrótce potem najechały Polskę, rozpoczynając II wojnę światową. Nie ma potrzeby posuwać się aż tak daleko. W 2015 roku podobne porozumienie w Mińsku pozwoliło Rosji umocnić okupację Krymu. Wyszło tak. Jeśli teraz się poddamy, nie wiemy, czy następna wojna Putina znów będzie toczyła się o Kijów, czy raczej o Tbilisi, Rygę czy Tallin.
Tylko zwycięstwo Ukrainy położy kres zemście Putina i zapewni trwałe warunki bezpieczeństwa nie tylko Ukrainie, ale całej Europie. Największym wyzwaniem jest zachowanie spójności z tym wnioskiem. Odpowiedź nie może być wyłącznie militarna i nie może ograniczać się do terytorium Ukrainy. Obecnie zagrożenia mają charakter hybrydowy, a nowe teatry działań pojawiają się w sferze handlowej, technologicznej, informacyjnej, a nawet demograficznej . Weźmy przykład wyborów prezydenckich w Rumunii, które zostały unieważnione z powodu podejrzeń o ingerencję Rosji. Oprócz zwiększania budżetów obronnych musimy bić na alarm, aby bronić naszej demokracji i dobrobytu w sposób zdecydowany i pilny.
Z drugiej strony Europa nie może zamykać się w sobie, rozwiązując swoje problemy. Na poziomie dyplomatycznym amerykańska reorganizacja może zarówno zwiększyć wpływy Chin na globalnym Południu, jak i, poprzez rozdzielenie wód, otworzyć nowe możliwości strategicznego zbliżenia z tymi krajami. W przeciwieństwie do gróźb Trumpa dotyczących Panamy, Kanady czy Grenlandii, prawdziwie europejska polityka zagraniczna przyniesie większe korzyści polityczne i gospodarcze, im mniej będzie opierać się na prawie silniejszego, a bardziej na szacunku między narodami i prawie międzynarodowym.
Przywołując Sérgio Godinho, Europa musi iść na wojnę, mając na uwadze pokój. W porządku świata, jaki wyłoni się z tego kryzysu, zaznamy pokoju tylko wtedy, gdy Europa stanie się samodzielnym protagonistą i panią swojej przyszłości.
Więcej kronik tego autora
Historia uczy nas, że okrucieństwa wojny sprawiają, że szukamy niedoskonałych kompromisów.
Nasza niezdolność do odróżnienia prawdy od fałszu oraz wynikająca z tego skłonność do wydawania osądów politycznych i ekonomicznych na podstawie błędnych postrzeżeń nie jest irytującym, lecz koniecznym skutkiem ubocznym wolności słowa. To prawdziwy atak na naszą wolność myśli.
To rząd, który szczyci się swoją izolacją. Narzeka na blokowanie sił, ale nie podejmuje wiarygodnych prób osiągnięcia konsensusu.
Zmiana naszych wzorców konsumpcji wiąże się z wysokimi kosztami transakcyjnymi. Pomyśl tylko, ile czasu zajęłoby Ci obejrzenie i porównanie cen każdej rzeczy, którą chcesz kupić na wyprzedaży.
Każdy, kto chce więcej mieszkań, nie może po prostu chcieć więcej budownictwa. Chcemy więcej domów, ale w cenie, na którą nas stać. Nie chcemy ich kosztem środowiska, jakości życia i naszego bezpieczeństwa.
sabado