Budowa mikroschronienia na tym terenie uzyskała zgodę rady, ale wciąż czekają ją wyzwania

Burmistrz Londynu Josh Morgan przedstawił swój plan utworzenia tymczasowego schroniska, które pomieści co najmniej 60 osób przez okres do dwóch lat, jako wyzwanie i próbę. Wygłosił swoje uwagi we wtorek, na chwilę przed jednomyślnym głosowaniem radnych.
Decyzja o budowie prefabrykowanych schronień za kwotę 7 milionów dolarów na polu, na którym obecnie rośnie kukurydza, przy Wilton Grove Road w południowym Londynie, zostanie podjęta z datą otwarcia pod koniec grudnia.
„Lokalizacja nie jest idealna. Nie ma idealnej lokalizacji. To nie będzie idealna sytuacja” – powiedział Morgan.
„Idealnym rozwiązaniem są rozwiązania w zakresie mieszkalnictwa i opieki zdrowotnej. Ponieważ nadal nad tym pracujemy i potrzebujemy przywództwa prowincji, musimy nadal… pomagać w tej sytuacji tak bardzo, jak to możliwe”.
Plan opublikowano 22 września w raporcie sporządzonym przez pracowników miasta, w którym wskazano działkę rolną przy Wilton Grove Rd. 1710 jako odpowiednie miejsce na budowę mikroschroniska.
Morgan przedstawił plan, korzystając z szerokich uprawnień burmistrza przyznanych mu przez premiera Douga Forda, ale zaznaczył, że chce uzyskać zgodę rady, aby poprzeć plan.

Nazywając to we wtorek wyzwaniem, Morgan powiedziała, że wysiłki mające na celu otwarcie i prowadzenie schroniska będą wymagały wykorzystania „wszystkiego, czego się nauczyliśmy” – zarówno od innych społeczności, które mają podobne placówki, jak i od długiej walki Londynu z bezdomnością i uzależnieniami.
„Żadna z tych sytuacji nie jest idealna, ponieważ staramy się działać szybko. Staramy się działać szybko, ponieważ ludzie będą przebywać na dworze w zimnie, bez dachu nad głową i głodzie” – powiedział Morgan.
Burmistrz przyznał również, że plan został już zaakceptowany przez radę, ale wciąż nie jest to przesądzone.
„Wciąż istnieje wiele przeszkód i w każdej chwili pracownicy mogą wrócić i powiedzieć: «Natrafiliśmy na naprawdę dużą przeszkodę»” – powiedział. Robiliśmy tak przy każdym podejściu. Będziemy podejmować decyzje w oparciu o te wyzwania i wprowadzać korekty.
Zastępca burmistrza Shawn Lewis powiedział, że w pełni popiera ten plan, ale z zaznaczeniem, że nie jest to rozwiązanie trwałe.
Zwrócił uwagę na trwające lub wkrótce otwierane stałe projekty mieszkań socjalnych i wspieranych, które mają na celu dodanie tysięcy jednostek do miejskiego zasobu mieszkaniowego.
„Tych budynków nie buduje się z dnia na dzień, więc moim zdaniem jest to rozwiązanie tymczasowe” – powiedział Lewis.
Choć jest za wcześnie, by dokładnie określić, jak będzie wyglądać to miejsce, urzędnicy na razie przedstawili obraz, który obejmuje całodobową ochronę oraz wsparcie na miejscu, od zatrudnienia i zakwaterowania po usługi leczenia uzależnień
Lewis podzielił się kilkoma pomysłami na temat najważniejszych zasad, które powinni rozważyć pracownicy miasta.
Obejmowały one m.in. surową politykę zarządzania gośćmi i innymi osobami wchodzącymi na teren ośrodka, stwierdzając, że ośrodek jest solidny ze względu na swoją odległość od centrum Londynu, a „nawet kontrolowane wejście może pozwolić na wejście na teren ośrodka handlarzowi narkotyków”.
Lewis zasugerował również, że osoby pobierające pomoc społeczną podczas korzystania z obiektu powinny być zobowiązane do uiszczenia niewielkiej opłaty, która przygotuje je do płacenia czynszu w przyszłości.

Radna Susan Stevenson, która głosowała za utworzeniem ośrodka, mimo własnych obaw, powiedziała, że personel powinien zadbać o to, aby przynajmniej część ośrodka nie zezwalała na zażywanie narkotyków.
Powiedziała, że słyszy skargi od osób, które ukończyły programy detoksykacyjne, ale mimo to były narażone na zażywanie narkotyków.
„Nasze bardzo przyjazne mieszkalnictwo nie jest obszarem wolnym od narkotyków, podobnie jak większość naszych budynków socjalnych” – powiedział Stevenson.
Kevin Dickins, menedżer ds. rozwoju socjalnego i zdrowotnego miasta, stwierdził, że nie jest możliwe zaangażowanie się w taki system, skoro tak wiele szczegółów jest wciąż niejasnych, ale dodał: „wiemy, że staramy się wspierać całą osobę, tych, którzy potrzebują dostępu i chcą mieć dostęp do usług rekonwalescencyjnych”.
Kolejną obawą, którą wyraził Stevenson, był fakt, że finansowanie projektu ma pochodzić z nadwyżki funduszy utworzonej z wpływów z podatku od nieruchomości. W zeszłym tygodniu zasugerował, że zamiast tego środki te powinny pochodzić z prowincji.
Pracownicy stwierdzili, że projekt „z łatwością” będzie wymagał zawarcia ponad tuzina umów, począwszy od zamówień na takie rzeczy, jak ogrodzenia i oświetlenie, po przygotowanie terenu i dostawców usług, a wdrożenie tych wszystkich elementów to kolejny krok.
cbc.ca