Rozbieżność nie oznacza dyskryminacji

W niemal każdej dyskusji na tematy polityczne i społeczne ktoś użyje argumentu, że rozbieżność między dwiema grupami jest sama w sobie dowodem dyskryminacji jednej z nich. Jednak analiza statystyczna pokazuje, że to drugie stwierdzenie niekoniecznie jest prawdziwe.
Na przykład, prawdą jest, że kobiety zarabiają mniej niż mężczyźni, ale kobiety często wybierają zawody, które płacą mniej niż mężczyźni. Zawody te mogą oferować większą elastyczność w innych obszarach, niż kobiety preferują (np. więcej czasu dla rodziny, większe bezpieczeństwo itp.). Po uwzględnieniu tych czynników, luka płacowa praktycznie znika.
Czy dyskryminacja kobiet nadal może mieć miejsce? Zdecydowanie . Na przykład:
- Mogą istnieć czynniki społeczne zniechęcające kobiety do wykonywania niektórych zawodów. Na przykład, przekonanie, że kobiety powinny być gospodyniami domowymi, a mężczyźni żywicielami rodziny, zachęca kobiety do podejmowania bardziej elastycznej i bezpiecznej pracy.
- Mogły również występować zjawiska takie jak „śledzenie” przez doradców akademickich: gdy moja mama dorastała w latach 60., doradcy szkolni umieszczali każdego ucznia na „ścieżce”, która decydowała o tym, na jakie zajęcia pójdzie. Dziewczęta były śledzone wyłącznie pod kątem mody, gospodarstwa domowego i edukacji, podczas gdy chłopcy byli śledzeni głównie pod kątem przedmiotów ścisłych, matematyki i sportu.
- Mogą również występować nieprzyjemne warunki pracy, które zniechęcają kobiety do podejmowania niektórych zawodów. Widziałem studentów (zarówno mężczyzn, jak i kobiety), którzy traktowali profesorki okropnie w porównaniu z profesorami.
W każdym z tych przypadków wynagrodzenia mogą pozostać takie same po uwzględnieniu pewnych zmiennych, ale stanowią one przypadki dyskryminacji.
To pokazuje, że sama rozbieżność nie jest wystarczającym dowodem dyskryminacji. Może jedynie sugerować, że powinniśmy zebrać więcej dowodów.
To samo dotyczy polityki. Ostatnio pojawiły się twierdzenia, że niezwykła liczba ogólnokrajowych nakazów sądowych przeciwko dekretom wykonawczym sama w sobie stanowi dowód „walk prawniczych” przeciwko obecnej administracji, argumentując, że trwa zamach stanu w sądzie. Jednak z tego samego powodu, który właśnie omówiliśmy, argument ten wymaga więcej dowodów.
W porównaniu z innymi prezydentami, w całym kraju wydano nietypowo wiele nakazów sądowych przeciwko administracji Trumpa. W jego pierwszej kadencji wydano ich około 84, w porównaniu z 28 za rządów Bidena, 12 za rządów Obamy i 6 za rządów George'a W. Busha. W obecnej kadencji wydano ich około 25 ( źródło tych danych ).
Ale prawdą jest również , że prezydent Trump wydał niezwykle dużą liczbę dekretów wykonawczych. W swojej pierwszej kadencji wydał 220 dekretów, średnio 55 rocznie. To najwięcej od czasów Jimmy'ego Cartera. Jeśli obecna administracja utrzyma dotychczasowe tempo, wyda średnio 1312 dekretów rocznie. To najwięcej od pierwszej kadencji Franklina Delano Roosevelta ( źródło ). Przy tak wielu kolejnych dekretach wykonawczych, przez zwykły zbieg okoliczności powinniśmy spodziewać się większej liczby nakazów sądowych w całym kraju. Co więcej, wiele dekretów ma niezwykle szeroki zakres i dotyczy tematów, które dotyczą każdego Amerykanina. Szerokie skutki tych dekretów oznaczają, że prawdopodobnie dotkną one większej liczby osób, co również zwiększa prawdopodobieństwo wydania nakazów sądowych w całym kraju w odpowiedzi.
Dyskryminacja jest niezwykle trudna do udowodnienia. Zasadniczo trzeba by wykazać, że identyczny dekret wydany przez identycznego sędziego miałby inny skutek, gdyby wydał go inny organ administracji. To trudne do zrealizowania (choć nie niemożliwe).
Podobnie jak w powyższym przykładzie dotyczącym wynagrodzeń, dyskryminacja może być czynnikiem. Ale rozbieżność nie oznacza jej istnienia. Potrzebujemy więcej dowodów.
— PS: Aby uniknąć spodziewanego sprzeciwu: orzeczenie Sądu Najwyższego w sprawie Trump przeciwko CASA nie dostarcza dowodów na dyskryminację ze strony sądów. Opinia nie porusza tej kwestii. W rzeczywistości opinia wyraźnie stwierdza, że sytuacja prezydentów obu partii jest taka, że „prawie każdy ważny akt prezydencki [jest] natychmiast zamrażany przez federalny sąd rejonowy” (patrz str. 4–5).
econlib