Wybierz język

Polish

Down Icon

Wybierz kraj

America

Down Icon

Skąd wzięła się grupa G7 i dokąd może zmierzać w erze Trumpa

Skąd wzięła się grupa G7 i dokąd może zmierzać w erze Trumpa

Historyk Samuel Beroud ma obsesję na punkcie pytań o genezę corocznego szczytu Grupy Siedmiu (G7).

Jak głosi utarta narracja, grupa G7 (pierwotnie G6, zanim w 1976 r. dołączyła do niej Kanada) została utworzona jako forum wiodących uprzemysłowionych państw świata po wstrząsach gospodarczych początku lat 70., w tym po załamaniu się systemu monetarnego z Bretton Woods i kryzysie cen ropy naftowej.

Gospodarzami pierwszego szczytu w 1975 r. byli prezydent Francji Valéry Giscard d'Estaing i kanclerz Niemiec Helmut Schmidt. Obaj przywódcy spotkali się z przywódcami Wielkiej Brytanii, Włoch, Japonii i Stanów Zjednoczonych na pogawędce przy kominku w zamku Rambouillet pod Paryżem.

Mówi się, że spotkanie było konieczne, aby zadbać o gospodarkę światową i zapobiec eskalacji sporów w kierunku groźnych wojen handlowych — ale co ważniejsze, aby zapewnić opinię publiczną i rynki, że przywódcy mają władzę i zarządzają sytuacją.

„Mam bardzo krytyczną interpretację szczytu G7, ponieważ jeśli przyjrzeć się sprawie z szerszej perspektywy, to w zasadzie pierwszy szczyt G7 odbył się już po ożywieniu gospodarczym z 1975 r.”, powiedział Beroud, pracownik naukowy waszyngtońskiego Wilson Center i doktorant na Uniwersytecie Genewskim.

„Więc jest już pewien rodzaj sztuczki ze strony polityków, aby powiedzieć: 'Spójrzcie, rozwiązujemy globalne problemy gospodarcze', kiedy wiedzą już, że ożywienie już się rozpoczęło”.

Czarno-białe zdjęcie przedstawia grupę sześciu mężczyzn siedzących przy długim stole przed mikrofonami.
Prezydent Francji Valery Giscard d'Estaing (środek) przemawia do mediów 17 listopada 1975 r. podczas zamknięcia pierwszego spotkania G7 poświęconego polityce pieniężnej, nazywanego wówczas „Szczytem Szóstki”. (AFP via Getty Images)

Beroud stwierdził jednak, że spotkanie twarzą w twarz miało wartość geopolityczną i dało jasny przekaz.

„Świat zachodni przeszedł okres napięć, ale teraz jesteśmy znów zjednoczeni i gotowi stawić czoła wyzwaniom z zewnątrz. Oto więc główne przesłanie pierwszego szczytu G7”.

Powodzenia w dotarciu tam w tym tygodniu.

Miło byłoby wywołać poczucie spokoju i pewności, gdy gospodarka światowa zostaje wywrócona do góry nogami przez wojnę handlową administracji Trumpa — nie wspominając o gorących wojnach na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie.

Miejmy nadzieję, że przywódcy zgromadzeni w tym tygodniu na majestatycznej pustkowiu Kananaskis w Albercie otrzymają notatkę.

Czy to zapewnienie obejmuje jedność w kluczowych kwestiach ekonomicznych i bezpieczeństwa, jest kwestią — wręcz wątpliwą. Być może bardziej niż w jakimkolwiek innym momencie w pięćdziesięcioletniej historii tych szczytów.

Wygląda na to, że rząd Kanady, pełniący rolę gospodarza, zrezygnował z komunikatu kończącego szczyt i jest gotowy na mniej kompleksowe oświadczenia „zorientowane na działanie” .

Wszyscy wiemy dlaczego.

Oprócz wyniszczającej wojny handlowej i rutynowego lekceważenia sojuszników, prezydent USA Donald Trump i inni przywódcy mają niewiele wspólnego w kwestiach kluczowych dla gospodarki, ochrony środowiska i bezpieczeństwa — zwłaszcza w kwestii Ukrainy.

OBEJRZYJ | Dlaczego prawdopodobnie nie będzie komunikatu liderów G7:
Panel Power omawia strategię leżącą u podstaw decyzji premiera Marka Carneya o zaniechaniu komunikatu końcowego na szczycie przywódców G7, który odbędzie się w przyszłym tygodniu i w którym weźmie udział prezydent Donald Trump.

Creon Butler, który przez prawie dekadę pomagał organizować brytyjskie priorytety G7, jesienią ubiegłego roku napisał , że pod rządami Trumpa G7 jest tak sparaliżowana — obszarów współpracy i porozumienia jest tak niewiele — że sojusznicy lepiej by zrobili, spotykając się w mniejszych grupach, bez Stanów Zjednoczonych.

„Szczerze mówiąc, myślę, że problem polega teraz na tym, aby to wszystko zadziałało, potrzebny jest pewien poziom zaufania między członkami, który zawsze istniał, mimo... wielu trudnych okresów” – powiedział Butler, który pełnił urząd pod rządami byłych premierów Davida Camerona, Theresy May i Borisa Johnsona.

„Teraz mam wątpliwości, czy istnieje taki poziom zaufania do USA, aby funkcjonowało ono w sposób, w jaki działało w przeszłości”.

Pytania o istotność

Przez cały okres istnienia G7 zdarzały się inne momenty, gdy była ona w konflikcie w sprawie szeregu lub konkretnych polityk, powiedział Butler. Ale nigdy nie było to tak jaskrawe.

W obliczu malejącej zbiorowej siły ekonomicznej G7 stanęła również przed pytaniami egzystencjalnymi. Przybycie G20 na początku XXI wieku i sojusz BRICS wywołały widmo istotności w obliczu zmieniającego się świata.

„Był taki okres, kiedy ludzie w G7 zastanawiali się, czy nadal potrzebujemy G7?” – powiedział Butler.

Trump siedzi przy biurku, a wokół niego tłoczą się inni przywódcy
Ostatnia wizyta Donalda Trumpa w Kanadzie na szczycie G7 w 2018 r. zakończyła się niefortunnie. Z odlatującego Air Force One wysłano serię tweetów krytykujących Justina Trudeau za oświadczenia premiera wygłoszone podczas konferencji prasowej zamykającej szczyt przywódców. (Reuters)

Jednym z takich momentów był okres poprzedzający kryzys finansowy w 2008 r. i kryzys zadłużenia w strefie euro .

„To kryzys strefy euro, który w gruncie rzeczy był kryzysem G7 — lub Europy i innych rozwiniętych krajów — wyraźnie nadał G7 trwały cel” — powiedział.

Niedawno odnalazł on sens w odpowiedzi na atak Rosji na Ukrainę.

Po tym, jak grupa G7 działała bez ładu i składu w obliczu pierwszej kłótliwej administracji Trumpa, powróciła w pełnej sile jako grupa koordynująca sankcje wobec Rosji po jej pełnoskalowej inwazji w 2022 r. — czasie, gdy wszyscy byli na pokładzie.

Rozmowa nie zawsze wymaga konsensusu

Biorąc pod uwagę potop wydarzeń i szybkość, z jaką Trump posunął się do obalenia globalnego porządku, te dni wydają się bardzo odległe. Więc jaki jest teraz cel?

„Grupy G7 mają [być] do rozmów o pracy pod koniec dnia, prawda?” powiedział Phil Luck, były zastępca głównego ekonomisty w Departamencie Stanu USA, obecnie w waszyngtońskim Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.

„Spotykamy się i rozmawiamy o różnych rzeczach. Pytanie więc brzmi, jaki z tego pożytek? … Myślę, że zawsze jest pożytek z rozmowy. Myślę, że nie jest to aż tak kosztowne. I myślę, że jeśli nic innego, rozmowa może pomóc w rozwiązaniu nieporozumień. I to może być pomocne”.

Dwóch mężczyzn w koszulach uśmiecha się, podnosząc kufle piwa, siedząc w restauracji.
Premier Mark Carney (po lewej) i brytyjski premier Keir Starmer podnoszą szklanki, pijąc piwo w pubie Royal Oak w Ottawie, 14 czerwca 2025 r. Spotkanie odbyło się przed szczytem przywódców G7 w Kananaskis w Albercie. (Stefan Rousseau/Pool/AFP via Getty Images)

Senator Peter Boehm, były wiceminister G7 Kanady, zgodził się, że warto rozmawiać — zwłaszcza teraz — nawet jeśli nie ma konsensusu.

Stwierdził, że po obserwowaniu liderów za zamkniętymi drzwiami na kilku szczytach, można się wiele nauczyć z tego, jak radzili sobie z różnicami w przeszłości.

„W środku nie jest tak, że wszyscy są blisko walki na pięści czy czegoś takiego. To bardzo serdeczna atmosfera” – powiedział Boehm, który nie zgodził się z twierdzeniem, że potrzebne jest kolejne forum – bez USA.

„Możesz się zgodzić, że się nie zgadzasz.”

Kiedy spojrzymy na niedawną historię, wszyscy skupiają się na wybuchu Trumpa na Twitterze w 2018 r. na temat Air Force One , który zrujnował konsensus na szczycie w Charlevoix. Ale Boehm powiedział, że historia pokazała, że ​​istnieją sposoby na zarządzanie dyskusją z kapryśnym prezydentem — i wierzy, że premier Mark Carney może sprawić, że Trump będzie na bieżąco.

„Powiedziałbym, żeby zaprosić go… na spotkanie, [zaprosić] prezydenta Trumpa do rozmowy — i tak często, jak to możliwe, żeby nie stracił zainteresowania” — powiedział Boehm. „I oddać mu posłuszeństwo, bo jest prezydentem Stanów Zjednoczonych”.

Dwóch mężczyzn w garniturach ściska sobie dłonie przed kamerą
Trudeau i Trump podczas dwustronnego spotkania na marginesie szczytu G7 w Biarritz we Francji, 25 sierpnia 2019 r. (Sean Kilpatrick/Canadian Press)

Jednak historia i zarządzanie ego nie wystarczą, a większym pytaniem jest, jak inni przywódcy zareagują na politykę Trumpa i jego potencjalne napady złości.

„Myślę, że największym wyzwaniem dla premiera Carneya jest zapewnienie, że zostanie zademonstrowana jakaś forma solidarności” – powiedział Boehm. „Nie będzie konsensusu we wszystkim. Nigdy nie było.

„Ale przynajmniej po to, aby uzyskać namiastkę konsensusu, dzięki któremu grupa G7 będzie mogła przedstawić się światu i powiedzieć: 'Odbyliśmy dobrą dyskusję na tematy X, Y i Z i oto, co proponujemy zrobić'”.

Jako największa gospodarka świata, państwa na przestrzeni lat przyzwyczaiły się, że to Stany Zjednoczone — tzw. G1 — wyznaczają kierunek i przewodzą dyskusjom.

Luck powiedział, że w obliczu kurczącego się przez administrację Trumpa stanowiska globalnego lidera, zadaniem innych członków G7 będzie próba znalezienia konsensusu ze Stanami Zjednoczonymi, gdzie tylko jest to możliwe, oraz przejęcie inicjatywy w kwestiach, które nie interesują już Ameryki.

„Myślę, że świat będzie czekał przez jakiś czas, aż pokażemy rodzaj moralnego przywództwa, do którego, jak sądzę, ludzie są przyzwyczajeni. Albo do którego lubimy myśleć, że ludzie są przyzwyczajeni” – powiedział.

cbc.ca

cbc.ca

Podobne wiadomości

Wszystkie wiadomości
Animated ArrowAnimated ArrowAnimated Arrow