Jedni chcieli pozostać twardzi, inni przytulali się do Trumpa – tak bardzo różniły się negocjacje taryfowe z USA


Inscenizacja nie mogła być bardziej odmienna. W kwietniu Donald Trump ogłosił swoje karne cła podczas pompatycznej konferencji prasowej w ogrodzie Białego Domu. W lipcu opublikował listy informujące jego partnerów handlowych o przyszłych warunkach dostaw do USA, w małych ilościach, bez komentarza, na Truth Social.
NZZ.ch wymaga JavaScript do ważnych funkcji. Twoja przeglądarka lub blokada reklam obecnie to uniemożliwia.
Proszę zmienić ustawienia.
Efekt był za każdym razem taki sam: niszczycielski i destrukcyjny, niczym wyrok wydawany przez wiejskiego herolda w średniowieczu.
Trump chciał negocjować z partnerami handlowymi USA przez 90 dni. Ten termin oficjalnie upływa 9 lipca.
Niektóre kraje będą musiały ponownie płacić wysokie cła karne od 1 sierpnia, napisał Trump w swoich listach. Czy jest to przedłużenie terminu negocjacji bez określenia tego przez prezydenta USA? Ukarane kraje prawdopodobnie spróbują uniknąć ceł w nadchodzących tygodniach.
Inni osiągnęli porozumienia z Amerykanami. Ale „umowa” z Trumpem nie rozwiązuje wszystkiego. Nawet kraje, które osiągnęły porozumienie z Trumpem, wciąż mają wiele nierozwiązanych kwestii w stosunkach handlowych ze Stanami Zjednoczonymi.
Bruksela: Trump i UE – dwaj, którzy się nie rozumiejąGonzalo Fuentes / Reuters
Od kilku dni Bruksela twierdzi, że rozmowy z USA są w delikatnej fazie. Dlatego nie można nic powiedzieć o ich postępach. Jednak prawda jest prawdopodobnie taka, że negocjacje postępują powoli, a komisarz UE ds. handlu Maros Sefcovic prawdopodobnie osiągnie w najlepszym razie jakąś formę kontroli szkód.
Stany Zjednoczone nakładają podstawową stawkę celną w wysokości 10 procent na towary z UE. W przypadku samochodów, stali i produktów aluminiowych wynosi ona 25 procent. Półtora miesiąca temu prezydent USA Donald Trump groził nawet podniesieniem stawki celnej do 50 procent, jeśli nie uda się osiągnąć porozumienia. UE nadal ma nadzieję osiągnąć porozumienie do środy. Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen rozmawiała z Trumpem przez telefon w niedzielę. To była „dobra wymiana zdań”, powiedział rzecznik Komisji.
Kraje UE mają różne interesy, jeśli chodzi o handel. Niektóre mają tylko marginalne stosunki gospodarcze ze Stanami Zjednoczonymi, podczas gdy dla innych jest to znaczący rynek zbytu. Dotyczy to w szczególności Niemiec. Kanclerz Friedrich Merz wezwał zatem Komisję do szybkiego działania. Jego zdaniem wystarczyłaby szybka, wstępna „umowa” z Trumpem, która zwalniałaby przynajmniej kilka kluczowych sektorów z ceł. Oczywiście miał na myśli między innymi przemysł motoryzacyjny.
Ostatecznie, podstawowym problemem UE jest to, że trudno jej zaproponować USA kompromis. Z jednej strony, USA nie są już skłonne importować z Europy tylu towarów, ile robiły w przeszłości. Propozycja Sefcovica zniesienia taryf przemysłowych trafiła więc w próżnię. Z drugiej strony, USA naciskają na Europejczyków, aby importowali więcej amerykańskich produktów rolnych. Jednak europejskie standardy wyznaczają tutaj granice. UE nie zaakceptuje na przykład wołowiny poddanej działaniu hormonów.
Wielkie pytanie brzmi, czy UE odpowie taryfami odwetowymi, jeśli nie zostanie osiągnięte porozumienie z USA. Komisja konsekwentnie wydawała się zdeterminowana, ale jednocześnie obawy przed eskalacją konfliktu handlowego są niemal namacalne w Brukseli.
Pekin: Daleko od trwałego porozumieniaPo rundach negocjacji w połowie maja w Genewie i na początku czerwca w Londynie Chiny i Stany Zjednoczone osiągnęły wstępne porozumienie w sporze handlowym. Dwa tygodnie temu obie strony zgodziły się znieść część wcześniej wprowadzonych kontroli eksportu. Chiny ponownie dostarczają teraz pierwiastki ziem rzadkich amerykańskim firmom; Stany Zjednoczone wznowiły dostarczanie Chinom oprogramowania do projektowania i produkcji układów pamięci.
Jednak Pekin i Waszyngton są wciąż daleko od osiągnięcia fundamentalnego i trwałego porozumienia. Umowa podpisana 25 czerwca eliminuje jedynie najpoważniejsze wąskie gardła. Amerykański przemysł poważnie ucierpiał z powodu niedoboru metali ziem rzadkich, których przetwarzanie jest kontrolowane przez Chiny. Chiński przemysł chipów nie miał pilnie potrzebnego oprogramowania ze Stanów Zjednoczonych.
Największe przeszkody prawdopodobnie będą o wiele trudniejsze do pokonania. Są to przede wszystkim cła karne, które USA i Chiny nałożyły na towary ze swoich krajów. Podczas negocjacji 11 maja w Genewie strony zgodziły się na obniżenie ceł tylko na 90 dni. USA obniżyły cła ze 145 procent do 30 procent. Chiny obniżyły cła na import ze Stanów Zjednoczonych ze 125 procent do 10 procent.
Waszyngton i Pekin mają teraz nieco mniej niż pięć tygodni na osiągnięcie porozumienia w sprawie wygórowanych taryf. Obecnie nie ma żadnych przesłanek, że mogłoby się to udać, częściowo dlatego, że prezydent USA Donald Trump obrał za cel swojego najzacieklejszego rywala, Chiny, w swojej polityce handlowej. Fakt, że Trump próbuje przekonać inne kraje i regiony, takie jak Unia Europejska, do przyjęcia postawy antychińskiej, podkreśla to.
Obserwatorzy w Chinach spodziewają się, że Waszyngton i Pekin mogą ponownie przedłużyć swój 90-dniowy termin. Można jednak uznać za mało prawdopodobne, aby cła nałożone w marcu i kwietniu całkowicie zniknęły w przewidywalnej przyszłości.
Delhi: Optymizm zniknąłRząd Indii od dawna był optymistycznie nastawiony, że uniknie wysokich taryf w sporze handlowym ze Stanami Zjednoczonymi. Premier Narendra Modi liczył na dobre osobiste relacje z Trumpem, które zapewnią mu preferencyjne traktowanie. Po wizycie w Białym Domu w lutym miał nadzieję na szybkie zawarcie umowy o wolnym handlu ze Stanami Zjednoczonymi. Jednak ta nadzieja została rozwiana, gdy Trump ogłosił 2 kwietnia taryfy w wysokości 27 procent na Indie.
Po wizycie wiceprezydenta J.D. Vance'a w kwietniu obie strony poinformowały o znacznym postępie w rozmowach handlowych. Jednak atak terrorystyczny na indyjskich turystów w Kaszmirze przyćmił wizytę. Kiedy Indie rozpoczęły naloty na „obozy terrorystów” w Pakistanie w odwecie za atak, Trump wezwał obie strony do negocjacji. Jego twierdzenie, że pośredniczył w zawieszeniu broni, nie zostało dobrze przyjęte w Indiach.
Kiedy Trump również twierdził, że obiecał Indiom i Pakistanowi rozszerzenie stosunków handlowych jako nagrodę za zakończenie walk, Delhi zareagowało jeszcze bardziej przepraszająco. Indyjscy nacjonaliści byli oburzeni insynuacją, że Indie były gotowe poświęcić swoje interesy narodowe dla większego handlu. Szef armii Pakistanu podziękował jednak Trumpowi za mediację i został nagrodzony kolacją.
Ostatecznie jednak to przede wszystkim względy ekonomiczne uniemożliwiły zakończenie rozmów o wstępnej umowie handlowej przed terminem 9 lipca. Pomimo intensywnych negocjacji w Waszyngtonie, nadal istnieją znaczące różnice. Podczas gdy Indie przede wszystkim chcą lepszego dostępu do rynku ze strony USA dla pracochłonnych produktów, takich jak obuwie, odzież i wyroby skórzane, Waszyngton naciska na otwarcie rynku indyjskiego na produkty rolne i mleczarskie.
Jednak w Indiach, gdzie 46 procent populacji pracuje w rolnictwie, ustępstwa w tej dziedzinie są politycznie drażliwe. Delhi mówi teraz, że rozmowy będą kontynuowane niezależnie od tego. Jednak wcześniejszy optymizm wyparował.
Londyn: „Umowa” nie rozwiązuje wszystkich problemówSimon Dawson / Avalon / Imago
W Londynie koniec okresu negocjacji był postrzegany z nieco większym spokojem. Wielka Brytania była pierwszym krajem, który zgodził się na „porozumienie” z USA w sprawie obniżenia amerykańskich taryf importowych na początku maja. Porozumienie to weszło w życie pod koniec czerwca.
Wczesne porozumienie uważa się za polityczny sukces brytyjskiego premiera Keira Starmera, któremu udało się zbudować dobre relacje z Donaldem Trumpem.
Jednak przykład Wielkiej Brytanii pokazuje również, że „porozumienie” z Trumpem w żadnym wypadku nie rozwiąże wszystkich problemów w sposób zadowalający.
Brytyjski eksport do USA nadal podlega wyższym taryfom niż przed drugą kadencją Trumpa. W szczególności podlega 10-procentowej „podstawowej taryfie”, którą Trump nałożył na niemal cały świat w kwietniu.
Brytyjski przemysł samochodowy jest zadowolony: w wyniku porozumienia, w sumie 100 000 Rolls-Royce'ów, Jaguarów, Land Roverów i Bentleyów może być teraz eksportowanych do USA każdego roku po obniżonej stawce celnej wynoszącej 10 procent. Stanowi to przewagę konkurencyjną w porównaniu z producentami samochodów w innych krajach, którzy są obciążeni stawkami celnymi wynoszącymi 25 procent.
Waszyngton nie nakłada żadnych ceł na brytyjski eksport technologii kosmicznej. W zamian brytyjskie cła na amerykańską wołowinę i import etanolu są zniesione do pewnego limitu. Jednak te ustępstwa wywołują krytykę i znaczny niepokój wśród brytyjskich rolników, konsumentów i przemysłu bioetanolowego.
Obecnie największa nerwowość panuje w brytyjskim przemyśle stalowym. Chociaż Trump i Starmer uzgodnili w maju, że USA całkowicie zniosą globalne cła na stal i aluminium dla Brytyjczyków, administracja Trumpa obawia się, że Wielka Brytania może stać się bramą dla taniej stali z innych regionów świata.
Dlatego cło importowe na brytyjską stal wynosi obecnie nadal 25 procent. Może wzrosnąć nawet do 50 procent, jeśli Londyn i Waszyngton nie rozwiążą swoich różnic do 9 lipca.
Berno: Jaki jest rezultat ofensywy uroku?Martial Trezzini / Keystone
Ogłoszenie Trumpa o taryfach w kwietniu musiało wydawać się gorączkowym snem szwajcarskich dyplomatów i liderów biznesu. 31 procent? Wyższe niż w UE, której Trump wyraźnie nienawidzi? Wielu uważało, że to nieporozumienie.
Po szoku rząd szwajcarski rozpoczął ofensywę dyplomatycznego uroku. Sekretarz stanu ds. gospodarczych Helene Budliger Artieda kilkakrotnie podróżowała do Waszyngtonu. Ambasador Szwajcarii przy ONZ udostępnił Amerykanom swoją rezydencję nad brzegiem Jeziora Genewskiego, aby sekretarz skarbu USA Scott Bessent mógł omówić handel z delegacją dyplomatów z Chin. A prezydent Szwajcarii Karin Keller-Sutter dokonała zamachu stanu: rozmawiała z Trumpem przez telefon przez 25 minut. Obaj dobrze się dogadywali, jak później powiedziała Keller-Sutter: „Był bardzo szanujący. 'To zaszczyt rozmawiać z panią prezydent', powiedział, zanim zdążyłam praktycznie powiedzieć 'Grüezi'”.
Wszystko wskazywało na to, że Szwajcaria może szybko zawrzeć „umowę” z USA. Jednak tuż przed upływem terminu Rada Federalna nadal nie ogłosiła porozumienia w sporze celnym.
Według dobrze poinformowanych źródeł „umowa” jest nieuchronna. Podobnie jak Wielka Brytania, Szwajcaria mogłaby zaakceptować podstawową taryfę celną w wysokości 10 procent i w zamian domagać się pewnych wyjątków. Produkty farmaceutyczne byłyby najważniejsze dla szwajcarskich negocjatorów. Stanowiły one 60 procent całego szwajcarskiego eksportu do USA w zeszłym roku.
Do tej pory produkty farmaceutyczne były wyłączone z karnych taryf Trumpa. Ale prezydent USA zapowiedział, że odniesie się do nich później. Przedstawiciele przemysłu obawiają się, że Trump nałoży szczególnie wysokie taryfy na produkty farmaceutyczne. Szwajcarscy negocjatorzy chcieli temu zapobiec – i być może uzyskali ustępstwo od Trumpa. Według agencji prasowej Bloomberg, Amerykanie mieli zapewnić Szwajcarię w „umowie”, że ich firmy farmaceutyczne otrzymają preferencyjne traktowanie.
Byłaby to obietnica, którą szwajcarscy negocjatorzy mogliby uznać za oznakę sukcesu — jeśli Trump dotrzyma słowa.
Autorzy: Daniel Imwinkelried, Bruksela, Matthias Kamp, Pekin, Ulrich von Schwerin, Mumbai, Niklaus Nuspliger, Londyn, Jannik Belser
nzz.ch