Dziennikarz zakazany, ataki na byłych partnerów NFP... La France Insoumise organizuje sezon powrotu do szkoły przeciwko wszystkim

Charles Consigny utknął w korku, a Insoumi tracą cierpliwość. W amfiteatrze Louise-Michel, w najbliższy piątek, 22 sierpnia, były kandydat „Les Républicains” (LR) w wyborach parlamentarnych w Yvelines ma skrzyżować szpady z Manuelem Bompardem , krajowym koordynatorem LFI.
Minuty mijają, a tu nic, cholerny ruch. Więc rozgrzewamy się, jak możemy. Dużo się dyskutuje, zwłaszcza wśród dziennikarzy, tych „członków” „systemu” , tej „elity” , która ma ruch „w głowach” .
Powinni być postrzegani, jak twierdzą, jako przedstawiający towarzyszy jako „sekciarzy zahipnotyzowanych” przez „starca”, jak żalą się dwaj sześćdziesięcioletni aktywiści jednemu z tych dziennikarzy. A potem jest śpiew, i to sporo. Międzynarodówka, oczywiście, ale też kilka nieprzyjemnych rzeczy.
Przeciwko komuniście, Fabienowi Rousselowi , i socjalistom jako całości. Łączy ich wspólny cel: „wszyscy ich nienawidzą” – radośnie intonują. Nieważne, że zaledwie kilka miesięcy temu wszyscy prezentowali się Francuzom pod jedną etykietą: Nowy Front Ludowy (NFP).
Czasy zmieniają się, często zbyt szybko. La France Insoumise i jej założyciel, Jean-Luc Mélenchon , są tego przykładem. W 2010 roku, w eseju „Puśćmy ich wszystkich” (Let them all go) , wyraził on wszystkie swoje ambicje wobec prasy i cenionej przez siebie wolności.
„Mamy prawo, a nawet obowiązek, by się zaangażować” – pisał wówczas – „nie da się przewodzić rewolucji obywatelskiej, nie angażując się w pełni w media, by je wyzwolić”.
Piętnaście lat później, w 2025 roku, Amfis, coroczne wydarzenie LFI, wywołało poruszenie, utrudniając jego przeprowadzenie: odmowa akredytacji dziennikarzowi z „Le Monde” . Wina dziennikarza, o którym mowa, Oliviera Pérou, polegała na napisaniu krytycznej książki śledczej na temat jego wykształcenia ( napisanej wspólnie z Charlotte Bélaïch, dziennikarką „ Libération” ). Metody te potępiło kilku dziennikarzy, z agencji AFP, Mediapart i l'Humanité, w komunikacie prasowym opublikowanym na portalu X. „Niedopuszczalne jest, aby partia polityczna wybierała swoich dziennikarzy” – czytamy w komunikacie.
W swoim przemówieniu na zakończenie dnia Jean-Luc Mélenchon posunął się jeszcze dalej, trzykrotnie potępiając „klasę medialną”, w szczególności gazetę „Libération”, która dopuściła się demonizowania LFI w całym szeregu kwestii. I to pomimo „absolutnego intelektualnego triumfu rebeliantów”, zwłaszcza w kwestiach międzynarodowych.
Nie wszyscy dziennikarze są jednak oczerniani: obecnych jest siedemdziesięciu z nich, z całego świata, mówi. „Podziękujmy profesjonalistom z branży medialnej ” – uśmiecha się do rozbawionej publiczności. „Bo to nam bardziej pomaga niż szkodzi”.
Jeśli chodzi o politycznych partnerów rebeliantów, ton nie jest dużo spokojniejszy. W południe wiceprzewodnicząca Zgromadzenia Narodowego, Clémence Guetté, oskarżyła Partię Socjalistyczną (PS) o „Place publique”, ruch Raphaëla Glucksmanna , którego „nawyk wyrzeczeń i zdrad nie został przekreślony”.
Ale także komuniści, a zwłaszcza Fabien Roussel, zostali ponownie wygwizdani przez publiczność za jego „wykład o pracy” , który miał narzucać „siatkę hierarchizującą (...) tych, którzy pracują i tych, którzy korzystają z pomocy społecznej” .
Inni, niezidentyfikowani, są oskarżani o prowadzenie szczególnie „białej” i „staromodnej” „analizy robotniczej” , a także o podążanie błędną ścieżką, koncentrując się na pewnych „terytorialnych” wyjaśnieniach. Jeden z nich przypomina byłego rebelianta: François Ruffina.
Tak wiele sił, które według niej reprezentują „lewicę, która stroni od minimum teoretyzowania” , aby przejść w stronę „podejścia dualistycznego i intersekcjonalnego” , które France Insoumise chciałaby zaadaptować.
Po lewej stronie oszczędzeni zostali tylko Zieloni. Spośród nielicznych członków pozostałych partii NFP, dwóch zasiada w grupie Zielonych w Zgromadzeniu Narodowym: Sandrine Rousseau w czwartek i Benjamin Lucas w ten piątek. Rok 2027 nie jest aż tak odległy, ale podziały nigdy nie były tak widoczne .
„Zawsze będziemy po stronie rozwiązania. Zawsze byliśmy po stronie rozwiązania! ” – bronił się Jean-Luc Mélenchon, wywołując okrzyki radości wśród tłumu. „Ale jest jedna rzecz, której nie zrobimy: nie będziemy oszukiwać. Nie skrócimy ani jednej linijki programu, a wasze oklaski to polityczny mandat, który nam dajecie!”
Czy należy to postrzegać jako ostateczną obietnicę samodzielnego działania? W każdym razie, zanim to nastąpi, zapowiada on inne wydarzenia: dzień mobilizacji 10 września , który Międzynarodowa Federacja Wojskowa zamierza „wspierać”. Oraz „upadek François Bayrou”, który zamierza doprowadzić do skutku. Jednak sama jego broń nie wystarczy.
L'Humanité