Są jednymi z najbardziej bezbronnych obywateli kraju i najnowszym celem ataków Trumpa


Artykuł ten pierwotnie ukazał się w czasopiśmie Street Sense Media i jest tutaj przedrukowywany za zgodą.
Decyzja prezydenta Donalda Trumpa, która wywołała szok wśród mieszkańców miasta, zwłaszcza wśród dostawców usług i osób bezdomnych, była jednoznaczna z sfederalizowaniem Departamentu Policji Metropolitalnej Dystryktu Kolumbii i wysłaniem Gwardii Narodowej do Dystryktu Kolumbii 11 sierpnia.
W swoim oświadczeniu Trump, który często łączył przestępczość z bezdomnością, przedstawił bezdomność i obozowiska jako element rzekomego problemu przestępczości w mieście. Nakazał organom ścigania usunięcie namiotów i zagroził usunięciem osób bezdomnych z miasta.
W ciągu kolejnych dni pracownicy socjalni starali się pomagać ludziom znaleźć bezpieczne miejsca do spania, zapewniając im zakwaterowanie w hotelach lub przenosząc ich do schronisk, podczas gdy strach, niepewność i frustracja narastały.
„Niszczycie ludziom życie, marzenia i źródła utrzymania. Niszczycie im źródła utrzymania” – powiedział Temitope Ibijemilusi, który często nocuje w centrum miasta, po tym, jak stróże prawa zmusili go do przeniesienia rzeczy. „Sprawiacie, że pojawiają się kolejne problemy i większy niepokój”.
W sumie Street Sense potwierdziło, że co najmniej 20 osób zostało przesiedlonych z ośmiu obozowisk w wyniku zamknięć narzuconych przez władze federalne. Organy ścigania zaleciły wielu osobom opuszczenie przestrzeni publicznych, w których często gromadzą się osoby bezdomne. Zamknięcia były w dużej mierze przeprowadzane przez funkcjonariuszy organów ścigania, a nie przez standardowe miejskie zespoły interwencyjne.
Chociaż rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt poinformowała, że od 11 sierpnia zamknięto 48 obozowisk, Street Sense nie potwierdziło zamknięcia ponad ośmiu unikalnych lokalizacji w całym Dystrykcie. Biały Dom nie podał listy zamkniętych ani planowanych obozowisk.
Tymczasem dane miejskie wskazują, że liczba osób żyjących w obozowiskach nie zmniejszyła się znacząco w ciągu ostatnich dwóch tygodni.
Tymczasem dziesiątki osób mieszkających poza granicami kraju zgłosiły nękanie, strach lub niepewność wynikające z działań i retoryki federalnej. Chociaż administracja Trumpa zagroziła kryminalizacją biwakowania, żebrania i spania na zewnątrz, publicznie dostępne lokalne dane o aresztowaniach i dane udostępnione przez Biały Dom nie wskazują jeszcze na żadne aresztowania z tymi zarzutami.
W odpowiedzi na te represje, miasto otworzyło ponad 100 dodatkowych miejsc w schroniskach, według Departamentu Usług Społecznych Dystryktu Kolumbii, i jest gotowe otworzyć więcej, jeśli zajdzie taka potrzeba. W ciągu najbliższych kilku miesięcy zostanie otwarty drugi schronisko, w którym nie będzie można się gromadzić, oferując dodatkowe miejsca, a miasto przeznaczy więcej środków na program przeciwdziałania bezdomności.
Ale nie wszyscy czują się bezpiecznie w schroniskach – Kevin, który śpi przed Biblioteką Pamięci Martina Luthera Kinga Jr. w centrum miasta, mówi, że uważa, że obiekty są przepełnione i obawia się zachorowania. Dlatego zamiast tego śpi na zewnątrz. W dzisiejszych czasach czuje się szczególnie narażony na kontakt z organami ścigania.
„Już wiemy, co się dzieje” – powiedział Kevin w wywiadzie dla Street Sense 19 sierpnia, siedząc przed kościołem Martina Luthera Kinga o zachodzie słońca. „Nie wiem kiedy, prędzej czy później, ale oni nadejdą. Nadejdą”.
W nocy 14 sierpnia, w obliczu agentów FBI i tłumu prasy, Meghann Abraham postanowiła stanąć przed swoim namiotem, skrzyżować ramiona i stawić czoła natarciu. Wiedziała, że nie robi nic złego – bez względu na to, co powie prezydent Stanów Zjednoczonych.
„Bycie bezdomnym to nie przestępstwo” – powiedziała kilka godzin wcześniej w wywiadzie dla Street Sense. „Nie jesteśmy narkomanami. Nie jesteśmy przestępcami. Nie mamy broni ani niczego. Po prostu próbujemy żyć”. 34-letnia Abraham niedawno uzyskała stopień naukowy Associate's Degree na College of Southern Maryland w zakresie nauk stosowanych z zakresu bezpieczeństwa wewnętrznego. Chciałaby kiedyś pracować dla FEMA, pomagając ludziom w kryzysie. Po przeprowadzce z Biblioteki Martina Luthera Kinga, przez ostatnie kilka miesięcy mieszkała z chłopakiem w namiocie na skraju Washington Circle.
14 sierpnia pojawiły się pogłoski, że agenci federalni rozpoczną zamykanie obozowisk w Waszyngtonie. Późnym popołudniem władze miasta nakleiły naklejki na kilku namiotach na Washington Circle, informując mieszkańców, że obóz zostanie zamknięty cztery dni później, 18 sierpnia. Wówczas pracownicy terenowi i lokalni urzędnicy twierdzili, że nie wiedzą, które lokalizacje będą celem działań agentów federalnych. Dowiedzieli się o planach dopiero na krótko przed przybyciem FBI.
Tuż po godzinie 21.00 co najmniej 12 agentów FBI przybyło na Washington Circle z zamiarem rozbicia kilku namiotów, w tym namiotu Abrahama.
Kiedy agenci podeszli do Abrahama, pokazała im naklejkę z miasta. Z pomocą prawników argumentowała, że ma prawo zostać do 18 sierpnia. Agenci w końcu odeszli i choć wrócili ponownie, najwyraźniej zostali wykopani przez naklejkę. Tej nocy nie zamknęli ani obozowiska Abrahama, ani czterech pobliskich, które, jak obiecali, odwiedzą urzędnicy miejscy.

Jednak wyjazd agentów FBI tej nocy przyniósł chwilową ulgę. Następnego ranka lokalne organy ścigania wróciły do obozowiska Abrahama, a także kilku innych, zamykając je na rozkaz rządu federalnego.
Funkcjonariuszy zauważono po raz pierwszy w pobliżu Centrum Usług Dziennych w Centrum Miasta, gdzie wiele osób bezdomnych udaje się po posiłki, prysznice, dokumenty tożsamości i inne formy pomocy. Mieszkańcy i pracownicy socjalni poinformowali, że funkcjonariusze wyrzucili część rzeczy należących do okolicznych mieszkańców. Pracownicy pobliskich programów starali się utrzymać ludzi w domach, aby zapewnić im bezpieczeństwo, a także towarzyszyli klientom na zewnątrz, aby pilnować ich podczas przerw na papierosa.
Ibijemilusi niedawno zamieszkał poza ośrodkiem, po tym jak zmarła osoba, z którą mieszkał. Powiedział Street Sense, że funkcjonariusze kazali mu rozbić namiot i pozbyć się rzeczy należących do innych osób.
„Wiele osób zgubiło dziś swoje rzeczy” – powiedział Ibijemilusi.
Następnie funkcjonariusze MPD udali się do namiotów w pobliżu Washington Circle i powiedzieli Abraham, że musi się wyprowadzić, bo grozi jej aresztowanie. Jej chłopak był w tym czasie w pracy. MPD wyrzuciło również namioty i rzeczy innych mieszkańców obozowiska, nawet gdy Abraham usiłował się z nimi skontaktować.
„Pytali [ czy to śmieci? Czy to śmieci? A ja na to: nic z moich rzeczy nie jest śmieciem. Mam to wszystko, bo chcę być ich właścicielem” – powiedział Abraham reporterom Street Sense, którzy przybyli na miejsce w trakcie przymusowego przesiedlenia. „Ale potem próbuję bronić siebie przed 20 policjantami”.

Następnie funkcjonariusze MPD udali się ulicą do skrzyżowania 26th Street i L, gdzie usunęli trzy namioty, ewakuując co najmniej jednego mieszkańca. Następnie funkcjonariusze MPD udali się do centrum miasta, do budynku w pobliżu skrzyżowania 15th Street i G Street, i usunęli go. Wygląda na to, że nie było tam żadnego mieszkańca.
Łącznie 15 sierpnia funkcjonariusze uprzątnęli co najmniej 11 namiotów – większość z nich wrzucono do ciężarówki Departamentu Robót Publicznych (Department of Public Works), która towarzyszyła funkcjonariuszom. Akcją kierowała i prowadziła policja metropolitalna (MPD), a nie federalne organy ścigania. Biuro Zastępcy Burmistrza ds. Zdrowia i Opieki Społecznej (Office of the Vice Burmistrz for Health and Human Services), które zazwyczaj zarządza zamykaniem i oczyszczaniem obozowisk w mieście, nie brało udziału w tych zamknięciach, zgodnie z oświadczeniem agencji. Street Sense nie zaobserwowało również zwykłej obecności miejskich agencji pomocy społecznej podczas żadnego z tych zamknięć, poza dwoma urzędnikami DHS na skrzyżowaniu 15th Street i G Street.

„Okręg miał zaplanowane zamknięcie placówki przy Washington Circle na 18 sierpnia” – napisał tego popołudnia rzecznik DMHHS. „Jednak dzisiaj urzędnicy federalni zdecydowali się na zamknięcie tej placówki i kilku innych”.
Jim Malec, komisarz Doradczej Komisji Osiedlowej w tym rejonie, powiedział, że jest rozgniewany decyzją policji o przedwczesnym zamknięciu obozowiska i obawia się, że władze miasta mogą zastosować się do dyrektyw Trumpa.
„Obiecywanie tym ludziom terminu w poniedziałek, a następnie niszczenie ich mienia trzy dni wcześniej jest po prostu okrutne i musimy dopilnować, aby osoba odpowiedzialna za tę decyzję została pociągnięta do odpowiedzialności” – napisał Malec w oświadczeniu dla Street Sense.
Kiedy Street Sense zadzwoniło kilka dni później do Abraham i zapytało ją o zamknięcie placówki, opisała to doświadczenie jako „naruszające”.
Ostatnie zamknięcie obozowiska, o którym poinformowała agencja Street Sense, miało miejsce 18 sierpnia, kiedy funkcjonariusze policji z miasta (MPD) ponownie odwiedzili teren z Centrum Dziennej Obsługi w Centrum Miasta. Funkcjonariusze stali przed centrum przez około godzinę, podczas gdy pracownicy socjalni i świetlicy pomagali mieszkańcom opuścić teren. Pomimo obaw o pojawienie się funkcjonariuszy policji, działania przeprowadziła lokalna policja i DMHHS.
Przedstawiciel DMHHS obecny na miejscu powiedział serwisowi Street Sense, że oczyszczanie było „działaniem nakazanym przez Biały Dom”.
Pewien mężczyzna, który przedstawił się jako Willie Nelson, powiedział, że czekał przed ośrodkiem, licząc na otrzymanie dokumentu tożsamości. Ośrodek wydaje dokumenty tożsamości tylko w czwartki i ma ich ograniczoną liczbę w każdym tygodniu, więc Nelson powiedział, że do tego czasu spał w pobliżu, licząc na to, że uda mu się uniknąć tłumu.
„Będę pierwszy w kolejce” – powiedział.
Dystrykt Kolumbii składa się z terenów lokalnych i federalnych. W normalnych okolicznościach granice te decydują o tym, czy obozowiska są zamykane i które władze zarządzają ich zamknięciem.

Obozowiska na terenach federalnych, takie jak Kanał C&O, Park Rock Creek oraz tereny zielone w pobliżu pomników i budynków federalnych, są oczyszczane według uznania Służby Parków Narodowych (NPS). Służba Parków Narodowych (NPS) i jej powiązana z nią policja, Policja Parkowa, rozpoczęły zaostrzanie zakazów biwakowania w maju 2024 roku. Działania te nasiliły się w marcu, po wydaniu przez Trumpa rozporządzenia wykonawczego mającego na celu „uczynienie Dystryktu Kolumbii bezpiecznym i pięknym”.
Między marcem a początkiem sierpnia agencja oczyściła 70 obozowisk, poinformował sekretarz spraw wewnętrznych Doug Burgum na konferencji prasowej 11 sierpnia. Na początku federalizacji na terenie federalnym pozostały dwa obozowiska, poinformował Leavitt na konferencji prasowej 12 sierpnia.
Miasto ma własną procedurę reagowania na obozowiska na terenach lokalnych, wykorzystując zespół z DMHHS do śledzenia, prowadzenia działań informacyjnych, a czasami zamykania obozowisk. Według danych zebranych przez Street Sense, od początku roku miasto zamknęło co najmniej 60 obozowisk. Według DMHHS, na początku przejęcia władzy przez Trumpa w mieście znajdowały się 62 obozowiska. Mieszkało w nich około 100 osób, choć znacznie więcej osób nocowało poza nimi każdej nocy; według najnowszych danych co najmniej 800.
Federalizacja Trumpa wywróciła do góry nogami normalny proces obozowania. Jego nadzór nad lokalną policją (który, nawet ograniczony, oznacza, że rząd federalny ma swobodę decydowania o tym, jak policja wchodzi w interakcje z obozowiskami) przekształcił funkcjonariuszy MPD w zespoły obozujące w ramach jego starań o usunięcie „naćpanych maniaków i bezdomnych”, którzy, jak twierdzi, opanowali miasto.

„To jest jego problem, widok obozowisk bezdomnych – to po prostu coś w nim wyzwala” – powiedziała burmistrz Muriel Bowser w czacie na żywo transmitowanym na kanale X 12 sierpnia.
Miasto jako pierwsze rozpoczęło nieplanowane i przyspieszone zamykanie obozowisk, odwiedzając miejsca w pobliżu Centrum Kennedy'ego 13 sierpnia i informując mieszkańców, że powinni przenieść swoje namioty następnego dnia. (Trump był tego samego dnia w Centrum Kennedy'ego).
14 sierpnia miasto zamknęło obóz, który początkowo wywołał gniew Trumpa w poście na portalu Truth Social, w którym do zdjęć namiotów wzdłuż autostrady międzystanowej dodał: „Bezdomni muszą się wyprowadzić, NATYCHMIAST”. Zgodnie z protokołem obowiązującym w Waszyngtonie, zamknięcie obozowiska było decyzją natychmiastową, a mieszkańcy mieli jedynie 24 godziny na powiadomienie, a nie standardowe 7 dni, co sprawia, że zamknięcie to nastąpiło w stosunkowo krótkim czasie.

Rachel Pierre, tymczasowa szefowa Departamentu Bezpieczeństwa Krajowego (DHS), powiedziała, że zamknięcie było odpowiedzią na sierpniowe zarządzenie wykonawcze i że inne miejsca mogą zostać zamknięte w najbliższych dniach. Zastępca burmistrza ds. zdrowia i usług społecznych Wayne Turnage i inni urzędnicy miejscy zasugerowali, że miasto jest bardziej kompetentne do zamykania obozowisk. Starając się wyprzedzić federalne zamknięcia, urzędnicy podkreślali, że mają więcej usług do zaoferowania mieszkańcom.
„Zamykanie obozowisk to bardzo, bardzo złożony proces; mamy do czynienia z ludźmi, którzy w wielu przypadkach zostali zmarginalizowani, a ich życie zostało zakłócone” – powiedział Turnage reporterom 14 sierpnia. „Uznaliśmy, że skoro obóz ma zostać zamknięty, ze względu na jego rozmiar, powinniśmy zrobić to sami” – powiedział, odnosząc się do obozowiska złożonego z siedmiu namiotów wzdłuż autostrady międzystanowej.
Pracownicy miejscy byli w okolicy od czasu opublikowania przez Trumpa wpisu w serwisie Truth Social, współpracując z mieszkańcami obozowiska, którzy byli w stanie podwyższonej gotowości, jeśli jeszcze się nie przeprowadzili. Jeden z mężczyzn, G, powiedział Street Sense 11 sierpnia, że planuje przeprowadzkę tego dnia ze względu na rosnące zainteresowanie obozowiskiem.
Inny, George Morgan, wyraził nadzieję, że Trump i Bowser dojdą do porozumienia. Dodał, że jest zainteresowany przeprowadzką do jednego ze schronisk, które miasto niedawno otworzyło. Ale aby to zrobić, musiałby zostawić Blue, swojego ukochanego psa; miejskie schroniska nie przyjmują zwierząt.

Pomimo nadziei Morgana, zamknięcie placówki 14 sierpnia zostało zrealizowane. Przynajmniej jeden mieszkaniec przyjął ofertę zamieszkania w schronisku, a pracownicy socjalni zaoferowali telefony, schowki i pokoje hotelowe pozostałym mieszkańcom.
Gdy miasto rozpoczęło zamykanie, około 12 protestujących przybyło, stając w centrum obozowiska. Protestujący trzymali transparenty z napisami „bycie biednym nie jest przestępstwem” i „bycie bezdomnym nie jest przestępstwem”.
Jeden z protestujących, pastor Ben Roberts, pochodził z kościoła Foundry United Methodist Church, który pomaga osobom o niskich dochodach i bezdomnym przejść przez proces ubiegania się o dowód osobisty.
„Jedynym sposobem na rozwiązanie problemu bezdomności jest zapewnienie ludziom dachu nad głową. Jeśli masz dach nad głową, nie jesteś bezdomny” – powiedział Roberts. „Musimy więc zaangażować nasze zasoby i przywództwo, aby upewnić się, że tak się dzieje, zamiast tej gigantycznej gry w „uderzaj kreta”, która tylko przedłuża problem”.
To częsty argument zwolenników bezdomności; chociaż zamykanie obozowisk może sprawić, że bezdomność stanie się mniej widoczna, nie prowadzi bezpośrednio do znalezienia mieszkań. Chociaż w ciągu ostatnich kilku tygodni niektórzy ludzie przenieśli się do schronisk (choć nie ma konkretnych danych), zamykaniu obozowisk nie towarzyszyły nowe środki federalne, które pozwoliłyby im znaleźć stałe schronienie.
Wiele osób zdaje się raczej przemieszczać. David Beatty powiedział, że mieszkał w obozowisku przy autostradzie międzystanowej przez około sześć miesięcy, przenosząc się tam po zamknięciu kolejnego obozowiska. On i inny mieszkaniec rozważali przeprowadzkę gdzieś w Wirginii, gdzie mieszkał wcześniej, ale martwił się odległością. Powiedział, że ma zapalenie ścięgien, przez co chodzenie może być czasami trudne i bolesne.
„Nie wiem, jak daleko to jest” – powiedział Beatty.

Od czasu przejęcia władzy przez Trumpa, Street Sense odnotowało usunięcie co najmniej 20 namiotów i przesiedlenie co najmniej 20 osób z terenów po obozowiskach — choć liczba ta byłaby prawdopodobnie znacznie wyższa, gdyby uwzględnić usuwanie osób bez namiotów.
Według DMHHS, po dwóch tygodniach federalizacji, w mieście nadal istniało 68 obozowisk, w których mieszkało nieco ponad 100 osób. Liczby te, uderzająco zbliżone do tych, które agencja podała 11 sierpnia, sugerują, że zamiast szukać mieszkań lub schronisk, większość ludzi po prostu się przemieszcza, prawdopodobnie do trudniej dostępnych miejsc.
Według pracowników pomocy ulicznej i osób bezdomnych ankietowanych przez Street Sense, odnotowano niewielki wzrost liczby osób przyjmujących schronienie, ale miasto nie podało danych potwierdzających, ile osób skorzystało ze schronienia w ostatnich tygodniach. Niektórzy tymczasowo przenieśli się do hoteli z pomocą grup społecznych, choć mogą nie być w stanie zostać tam na dłużej ze względu na ograniczone zasoby.
Street Sense rozmawiało również z kilkoma osobami, które zdecydowały się na przeprowadzkę do Wirginii lub Maryland. W zeszłym tygodniu lokalni urzędnicy z sąsiednich stanów wyrazili obawy przed napływem ludzi, jeśli uciekną z Waszyngtonu.
Hilary Chapman, kierownik programu mieszkaniowego w Metropolitan Washington Council of Governments, która koordynuje lokalne badanie Point-In-Time Count, stwierdziła, że na razie w sąsiednich jurysdykcjach nie zaobserwowano znaczącego wzrostu liczby osób bezdomnych, choć na razie jest za wcześnie, aby to stwierdzić.
Firmy zajmujące się działalnością uliczną twierdzą, że zamiast odejść, większość ich klientów postanowiła poszukać nowych i bardziej ukrytych miejsc, w których mogą spędzać czas.

Edward Wycliff, dyrektor ds. partnerstw strategicznych i nawigacji społecznościowej w District Bridges, powiedział, że zespoły jego organizacji zazwyczaj obsługują od pięciu do dwudziestu klientów podczas jednej sesji. Teraz liczba ta spadła do jednego lub dwóch.
Jego doświadczenie pokrywa się z nieformalnymi ankietami przeprowadzonymi przez reporterów Street Sense wśród osób bezdomnych. Po rozmowach z prawie 70 osobami w ciągu ostatnich dwóch tygodni, Street Sense odkryło, że większość respondentów przyznała, że stara się unikać uwagi organów ścigania, o ile to możliwe. Respondenci wymieniali różne taktyki, takie jak unikanie spania w odsłoniętych miejscach, chodzenie nocą zamiast spania oraz spędzanie większej ilości czasu w ośrodkach pomocy. Twierdzili również, że starali się „zachowywać sztywniej” lub nie zwracać na siebie uwagi, gdy widzieli patrolujących funkcjonariuszy.
„Są ludzie, którzy sami sobie przeszkadzają” – powiedział Wycliff. Dodał, że w ciągu ostatnich kilku tygodni pracownikom socjalnym trudniej było znaleźć klientów, co również utrudnia ludziom dostęp do zasobów.
„Reagują na ten moment, tworząc tę przytłaczającą sytuację, w której ludzie cię szukają” – powiedział Wycliff. „To utrudnia osobie, która szuka cię w poszukiwaniu wsparcia, znalezienie cię”.
Od czasu ogłoszenia wśród rzeczników, pracowników pomocy społecznej i osób śpiących pod gołym niebem panuje atmosfera strachu, czy nie będzie to punkt zwrotny w kryminalizacji bezdomności w Waszyngtonie. Chociaż biwakowanie, agresywne żebranie i inne działania są obecnie nielegalne w Waszyngtonie, policja w Waszyngtonie zazwyczaj nie dokonuje aresztowań za te przestępstwa, choć niektórzy mieszkańcy obozowisk zostali aresztowani w związku z zamknięciem obozowisk przez władze federalne lub trafili do szpitali wbrew swojej woli.
Na konferencji prasowej 12 sierpnia Leavitt powiedział, że MPD zacznie zaostrzać przepisy zakazujące biwakowania, a osoby bezdomne „będą miały możliwość opuszczenia swojego obozowiska, udania się do schroniska dla bezdomnych, skorzystania z pomocy w leczeniu uzależnień lub pomocy w zakresie zdrowia psychicznego”, a w przypadku odmowy mogą zostać ukarane grzywną lub aresztowane.

Według urzędnika Białego Domu oraz lokalnych i federalnych raportów o aresztowaniach, organy ścigania nie dokonały żadnych aresztowań z powodu bezdomności. Służby Street Sense również nie zidentyfikowały żadnych aresztowań. Urzędnik poinformował jednak, że policja w stanie Maryland wkrótce zacznie egzekwować lokalne przepisy zakazujące przebywania w przestrzeni publicznej. Wśród nich znajduje się Kodeks Okręgu Kolumbii (DC Code) 22-1307, który zabrania gromadzenia się lub blokowania ulic, chodników, wejść do budynków lub innych przejść, oraz Rozporządzenie Miejskie Okręgu Kolumbii (DC Municipal Regulation) 24-100, które zakazuje nieautoryzowanego korzystania z przestrzeni publicznej.
Nie jest jasne, jak ogólny wzrost liczby funkcjonariuszy organów ścigania wpłynął na osoby bezdomne, które mogą być bardziej narażone na oskarżenia o niektóre przestępstwa. Od 11 sierpnia aresztowano co najmniej pięć osób bezdomnych, ale wszystkie pod zarzutami niezwiązanymi wprost z bezdomnością.
Na przykład organy ścigania kładą nacisk na aresztowania za „przestępstwa zagrażające jakości życia”, takie jak spożywanie alkoholu lub marihuany w miejscach publicznych. Tego rodzaju aresztowania są nieproporcjonalnie często wymierzone w osoby bezdomne, ponieważ z definicji przestępstwo musi zostać popełnione w miejscu publicznym, gdzie osoby bezdomne spędzają najwięcej czasu.

Stowarzyszenie Szpitali Dystryktu Kolumbii również nie odnotowało wzrostu liczby hospitalizacji wbrew woli pacjentów do 20 sierpnia. W okresie poprzedzającym przejęcie, Biuro Prokuratora Generalnego Dystryktu Kolumbii wysłało do szpitali w regionie e-maile z ostrzeżeniem o wzroście liczby hospitalizacji wbrew woli pacjentów w związku z przymusową obecnością agentów federalnych w mieście.
Spośród ponad 70 osób, które reporterzy Street Sense przepytali w ciągu ostatnich dwóch tygodni, większość stwierdziła, że interakcje z organami ścigania były niespójne. Wiele osób nie zgłosiło wzmożonej liczby kontaktów z funkcjonariuszami, ale inni zostali poproszeni o okazanie dokumentu tożsamości lub usunięci.
Na przykład, Street Sense rozmawiał z parą znajomych, którzy powiedzieli, że rano 13 sierpnia agenci Secret Service obudzili ich i powiedzieli, że nie mogą już spać w Franklin Park. Inny mężczyzna powiedział, że jego znajomy, który regularnie żebrze na ruchliwej ulicy, zaginął od momentu rozpoczęcia przejęcia.
W niektórych miejscach, gdzie ludzie często śpią, takich jak przed Biblioteką Martina Luthera Kinga, w ciągu ostatnich kilku tygodni gromadziło się mniej osób. Jednak niektórzy ludzie na zewnątrz biblioteki wydawali się stosunkowo niewzruszeni. Kilka osób stwierdziło, że ich zdaniem funkcjonariusze skupią się na przestępstwach z użyciem przemocy, a nie na osobach śpiących na zewnątrz.
Robert Hulshizre powiedział, że było tu więcej pracowników terenowych niż policji. „Oni już wiedzą, kto tu jest; nie bawimy się w chowanego”.
Pracownicy socjalni obawiają się długoterminowych skutków tych represji, które mogą doprowadzić do odizolowania ludzi od dostawców usług i braku zaufania, co ostatecznie utrudni znalezienie mieszkań.
„U klientów, których udaje mi się znaleźć, lub których my znajdujemy, nastawienie jest napędzane strachem” – powiedział Wycliff. „Słyszą o aresztowaniach ludzi w społeczności lub przypadkowych osobach na ulicy i są ich świadkami. To przeraża wielu klientów, przeraża wielu pracowników socjalnych”.
Ludzie najbardziej dotknięci działaniami Trumpa głęboko rozumieją, jak nieskuteczne są one w rozwiązywaniu problemu. Większość z nich zdecydowała się na przeprowadzkę w nowe miejsca w Waszyngtonie. Nawet osoby, które przyjęły schronienie, nie są znacząco bliżej stałego miejsca zamieszkania.
Abraham zdecydowała się przenieść w inne miejsce miasta, ponieważ schronisko jej nie odpowiadało, powiedziała. Zapytana jednak, co powiedziałaby prezydentowi – który nakazał jej przymusowe wysiedlenie i zrównał ludzi takich jak ona z przestępcami – podkreśliła daremność jego podejścia.
„W Waszyngtonie bezdomność nie jest przestępstwem” – powiedziała. „Powinni nam dać inną opcję, a tego nie robią, tylko mówią: »Wynoś się stąd« ”.
W przygotowaniu reportażu pomagały Madi Koesler, Katherine Wilkison, Mackenzie Konjoyan, Nina Calves i Jelina Liu.
