Trump ma plan sfałszowania wyborów uzupełniających. Czy Demokraci zamierzają coś z tym zrobić?


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Co musiałoby się stać, żebyś w najbardziej cyniczny sposób zniszczył swoje długo pielęgnowane marzenie?
Dla Demokratów jest to perspektywa kolejnych dwóch lat rządów Donalda Trumpa bez żadnej kontroli.
Prezydent forsuje tego lata plan, który przechyli szalę zwycięstwa w niezwykle ważnych wyborach uzupełniających w 2026 roku na korzyść Republikanów. W szczególności nakazuje Republikanom z Teksasu przeorganizowanie siatki okręgów kongresowych w tym stanie, aby uzyskać pięć dodatkowych miejsc w Izbie Reprezentantów dla Partii Republikańskiej. To sytuacja kryzysowa dla Demokratów i dla demokracji. Izba Reprezentantów jest nieznacznie podzielona, a Republikanie, którzy dołożyliby pięć stosunkowo łatwych zwycięstw, znacznie pomogliby Trumpowi utrzymać Kongres pod swoją kontrolą przez cały okres jego prezydentury – niwecząc nadzieje Demokratów na spowolnienie jego radykalnego rozłamu na skrajnej prawicy.
Wczesną reakcją Demokratów była walka w Teksasie, gdzie próbowali coraz bardziej desperackich zagrywek, aby powstrzymać Republikanów przed zmianą map stanu. Choć mogą oni skutecznie opóźnić ten proces, najbardziej prawdopodobnym rezultatem, w konserwatywnym stanie, gdzie Republikanie kontrolują praktycznie wszystko, jest to, że Partia Republikańska postawi na swoim. Bardziej obiecującym sposobem Demokratów jest walka poza Teksasem, wykorzystując kontrolę nad stanami takimi jak Kalifornia, Nowy Jork i Illinois do zmiany map na swoją korzyść. Machiny do tego już się kręcą, ale działania są skomplikowane i wiążą się z wysokimi kosztami.
Przez lata konstelacja grup reform rządowych o demokratycznych poglądach oraz ustawodawców z dobrymi intencjami usiłowała uczynić tworzenie map okręgów wyborczych do Kongresu dwupartyjnym lub bezpartyjnym. Celem było stworzenie map, które rzetelnie odzwierciedlałyby liczbę głosujących w poszczególnych stanach, a nie wykorzystywanie procesu redystrybucji jako nieustannego wysiłku na rzecz umocnienia własnej władzy. Ale jeśli Demokraci w stanach o poglądach demokratycznych idą w ślady Republikanów z Teksasu, przeprowadzając reformy stanowego prawa z oczywistym celem politycznym, to w praktyce oznacza to rezygnację z tych reform na całe pokolenia.
Ostatecznie Demokraci mają wybór: mogą porzucić swoje zasady w nadziei, że powstrzymają Trumpa przed dalszymi rządami – albo mogą pozostać nienaruszeni i pogratulować sobie moralnie nieskazitelnej porażki w 2026 roku. A jeśli ujmiemy to w ten sposób, to tak naprawdę nie jest to żaden wybór.
Abha Khanna, wspólnik w Elias Law Group, mający doświadczenie w sporach sądowych dotyczących praw wyborczych i podziału okręgów wyborczych, wyjaśnił mi to następująco: „Pomysł, że możemy przeprowadzić [podział okręgów wyborczych] w sposób bezpartyjny lub nawet ponadpartyjny, odszedł w zapomnienie”.
Na razie centrum wiru stanowi Teksas. Prośba Trumpa jest wyjątkowa: stany zazwyczaj zmieniają swoje mapy raz na dekadę, aktualizując je tak, aby odzwierciedlały zmiany demograficzne. Trump chce jednak, aby ustawodawcy, z powodów partyjnych, przeprowadzili restrukturyzację w połowie cyklu wyborczego, aby pomóc mu utrzymać Izbę Reprezentantów. W odpowiedzi demokratyczni ustawodawcy stanowi uciekli ze stanu, próbując pozbawić republikanów – na czele z gubernatorem Gregiem Abbottem – kworum niezbędnego do zmiany map. Niektórzy z nich schronili się w Illinois, gdzie gubernator J.B. Pritzker obiecuje ich chronić, mimo że Abbott grozi usunięciem ich z urzędu (choć jego możliwości są w rzeczywistości znacznie bardziej ograniczone , niż prognozuje Abbott).
Ostatecznie plan Demokratów to taktyka na zwłokę, mająca na celu przyciągnięcie uwagi opinii publicznej do przejęcia władzy przez Partię Republikańską. W dłuższej perspektywie Republikanie kontrolują znaczną większość w obu izbach teksańskiego parlamentu i wydaje się niemal pewne, że znajdą sposób na opracowanie nowych map.
Tak więc prawdziwą nadzieją Demokratów na zachowanie równowagi w wyborach jest utrzymanie jej w innych stanach.
W Kalifornii, stanie, który najprawdopodobniej przeprowadzi największą kontrprocesję w sprawie podziału okręgów wyborczych, jeśli Republikanie z Teksasu odniosą sukces, gubernator Gavin Newsom powiedział, że prawdopodobnie zwoła sesję specjalną w celu zmiany map swojego stanu.
To nie byłoby łatwe: okręgi wyborcze w Kalifornii są wyznaczane przez niezależną komisję redystrybucyjną, będącą efektem wcześniejszych reform „dobrego rządzenia”. Aby Kalifornia mogła wprowadzić odwetową zmianę, stanowy parlament musiałby najpierw zatwierdzić środek zmiany okręgów, a następnie w listopadzie odbyłyby się wybory uzupełniające w celu wprowadzenia zmian. Harmonogram byłby napięty. Kalifornijscy ustawodawcy wracają z letniej przerwy w połowie sierpnia, co oznacza, że mieliby zaledwie około miesiąca na debatę i głosowanie nad brzmieniem karty do głosowania i nowymi mapami. (I bądźmy szczerzy, amerykańskie organy ustawodawcze rzadko, jeśli w ogóle, działają szybko – szczególnie gdy w grę wchodzą Demokraci). Newsom, w dziwacznej demokratycznej tradycji dawania Republikanom korzyści z wątpliwości, powiedział na początku tego tygodnia, że dopilnuje, aby ustawodawcy ustanowili „wyzwalacz”, tak aby nowy środek do głosowania został wprowadzony tylko wtedy, gdy Teksas przejdzie do jego zmiany.
„To byłoby naprawdę kosztowne. Prawdopodobnie sprawa zostałaby wszczęta na samym początku, ponieważ trzeba by było coś przedłożyć prokuratorowi generalnemu, uzyskać tytuł i streszczenie, cała sprawa zostałaby wszczęta, a potem trzeba by było przeprowadzić kampanię, żeby to przeforsować” – powiedział mi zaangażowany strateg Demokratów z Kalifornii. Dodał, że taki wyścig przerodziłby się w ogólnokrajową awanturę, w której megadarczyńcy Partii Republikańskiej pompowaliby pieniądze, by udaremnić wysiłki Demokratów.
Gdzie indziej, inni demokratyczni gubernatorzy mówią, że mają już dość. Gubernator Nowego Jorku Kathy Hochul powiedziała w poniedziałek, że niezależna komisja ds. podziału okręgów wyborczych powinna zostać rozwiązana . „Mam dość walki z rękami związanymi za plecami. Z całym szacunkiem dla grup walczących o dobre rządy, polityka to proces polityczny” – powiedziała na konferencji prasowej. „Ale nie mogę ignorować faktu, że warunki gry zmieniły się dramatycznie i wstyd nam, jeśli zignorujemy ten fakt i będziemy kurczowo trzymać się resztek przeszłości. Ta era się skończyła – Donald Trump wyeliminował ją na zawsze”.
Rozwiązanie komisji ds. podziału okręgów wyborczych byłoby pierwszym krokiem w kierunku umożliwienia Demokratom zmiany map stanu na swoją korzyść, ale kolejne kroki — w tym poprawka do stanowej konstytucji — oznaczają, że stan Hochul nie będzie mógł przygotować nowych map na czas do 2026 roku.
Jednak poglądy Hochul szybko stają się powszechnie akceptowane przez Demokratów, ponieważ partia zaczyna akceptować pogląd, że „sprawiedliwa” mapa to naiwna odpowiedź na działania prezydenta, który za wszelką cenę chce zdobyć jak najwięcej władzy.
Kandydaci na prezydenta w 2028 roku, tacy jak były sekretarz transportu Pete Buttigieg, prawdopodobnie zorganizowali w poniedziałek dyskusję na żywo na Instagramie, aby porozmawiać o tym, jak Demokraci mogliby „stawić opór”. Komitet Kampanii Legislacyjnej Demokratów apeluje o rozważenie „wszystkich opcji”. Podczas weekendowego spotkania gubernatorów Demokratów w Madison w stanie Wisconsin, wielu z nich głośno poparło starania Newsome'a, aby zrobił wszystko, co w jego mocy, by przeciwdziałać mapom Republikanów.
Nawet wśród darczyńców widać ruch. Narodowy Demokratyczny Komitet ds. Podziału Okręgów Wyborczych zorganizuje w sierpniu zbiórkę funduszy na wyspie Martha's Vineyard, w której udział wezmą były prezydent Barack Obama, były prokurator generalny Eric Holder oraz emerytowana przewodnicząca Izby Reprezentantów Nancy Pelosi, co potwierdziła mi jedna z osób zaangażowanych w tę akcję. Środki zebrane podczas tego wydarzenia zostaną przeznaczone na wsparcie teksańskich demokratów walczących z republikańskimi staraniami o podzielenie okręgów wyborczych.
Nie dobrze!
Dążenie Republikanów z Teksasu do zdobycia większej liczby miejsc skutecznie zapoczątkowało nową erę ultrapartyjnego podziału okręgów wyborczych. W tym wyścigu Demokraci są w niekorzystnej sytuacji. Republikanie dominują w większej liczbie stanów niż Demokraci. W 23 stanach Republikanie mają „trifektę” – kontrolę nad rezydencją gubernatora i obiema izbami legislatury. Demokraci mają tylko 15 takich trifekt, podczas gdy w pozostałych 12 stanach rządy są podzielone. Jeśli więc każdy stan porzuci wszelkie pozory dobrej reformy rządu i po prostu zrobi wszystko, aby zmaksymalizować swoją partyjną przewagę, Republikanie mają większe szanse na zwycięstwo.
Pojawiają się coraz to nowe oznaki wyścigu zbrojeń: wiceprezydent J.D. Vance podobno rozważa podróż do Indiany w tym tygodniu, aby sprawdzić, czy tamtejsi Republikanie mogą zmienić mapę okręgów, aby uzyskać o jeden lub dwa miejsca więcej dla Partii Republikańskiej.
Nadal nie jest jasne, jaki wybór mają Demokraci: obietnica grzecznej gry nie skłoni Republikanów do tego samego. Biorąc pod uwagę ścisłą kontrolę Trumpa nad Partią Republikańską, mało prawdopodobne, aby którykolwiek stan republikański oparł się jego wezwaniu do dalszego przechylenia mapy na swoją korzyść. Ale choć długoterminowe konsekwencje mogą być złe, to samo dotyczy długoterminowych konsekwencji dodatkowych dwóch lat nieograniczonego ruchu wyborczego.
Jak powiedział Holder, prokurator generalny Obamy, w wywiadzie dla „New York Times”: „Jeśli dasz Donaldowi Trumpowi nieograniczoną władzę na dwa lata po 2026 roku, biorąc pod uwagę to, co zrobił w ciągu sześciu miesięcy, zastanawiam się, w jakim stanie będzie kraj 20 stycznia 2029 roku”.
