Czekolada, pielęgnacja skóry i zegarki: co 39% cła na towary szwajcarskie oznaczają dla amerykańskich konsumentów
Amerykańscy nabywcy szwajcarskich produktów, od luksusowych zegarków i kosmetyków do pielęgnacji skóry po czekoladki rzemieślnicze, mogą wkrótce spodziewać się gwałtownych podwyżek cen, jeśli negocjatorom nie uda się dojść do porozumienia w celu uniknięcia 39-procentowych taryf, które mają wejść w życie w czwartek.
Ogłoszenie z ubiegłego tygodnia, że Szwajcaria podlega jednym z najwyższych amerykańskich stawek celnych na świecie, zaskoczyło wielu polityków, analityków i przedsiębiorców. Wcześniej sądzili, że kraj ten jest bliski wynegocjowania umowy podobnej do tej, jaką zawarły Unia Europejska i Wielka Brytania , których stawki bazowe wyniosły odpowiednio 15% i 10%.
Stany Zjednoczone mają znaczny deficyt handlowy ze Szwajcarią, wynoszący 38,3 mld dolarów w 2024 roku. Rząd Szwajcarii podkreśla, że luka ta wynika częściowo z faktu, że Szwajcaria jest największym na świecie ośrodkiem rafinacji złota, a ogromne ilości tego szlachetnego metalu przechodzą przez ten kraj w celu przetworzenia, zanim zostanie wysłany na cały świat. Zarówno złoto, jak i srebro zostały wyłączone z polityki „wzajemnych ceł” Białego Domu, wprowadzonej w kwietniu.
Stany Zjednoczone są również głównym importerem szwajcarskich produktów farmaceutycznych, branży, która jest pogrążona w niejasnościach co do stawek celnych, z którymi będzie musiała się zmierzyć , oraz wyrobów medycznych. Produkty farmaceutyczne są obecnie zwolnione z 39% cła, choć cła sektorowe mogą zostać objęte odrębnym dochodzeniem w USA na podstawie art. 232 .
Konsumenci będą jednak znać głównie produkty z najwyższej półki z tego alpejskiego kraju, od zegarków Rolex po wysokiej jakości produkty do pielęgnacji skóry i kosmetyki. Sprzedaż może spaść, jeśli cła w wysokości 39% pozostaną w mocy przez dłuższy czas – czego szwajcarscy negocjatorzy starają się obecnie uniknąć , ponieważ ekonomiści ostrzegają przed poważnym uderzeniem we wzrost gospodarczy, zatrudnienie i akcje .
Według Federacji Szwajcarskiego Przemysłu Zegarkowego w 2024 r. Stany Zjednoczone były największym zagranicznym rynkiem zbytu dla szwajcarskich zegarków, z eksportem o wartości 4,37 mld franków szwajcarskich (5,4 mld USD).
Aby zegarek mógł zostać określony jako wyprodukowany w Szwajcarii, co najmniej 60% jego kosztów produkcji musi być realizowane w Szwajcarii, a także proces jego rozwoju technicznego musi być prowadzony w tym kraju.
„Szwajcarskie zegarki od dawna są podstawą rynku amerykańskiego, a cło w wysokości 39% byłoby prawdziwą rewolucją” – powiedział Paul Altieri, założyciel i prezes internetowej platformy odsprzedaży zegarków Bob's Watches, w wywiadzie dla CNBC.
„Nagle każdy import wiązałby się z wysokimi dodatkowymi kosztami, a dealerzy stanęliby przed trudnym wyborem – pokryć cło, obniżyć marżę czy przerzucić je na klientów. Prawdopodobnie wydłużylibyśmy czas realizacji zamówień, ponieważ marki i detaliści dostosowaliby logistykę, a ceny detaliczne wzrosłyby na wszystkich rynkach”. Cena detaliczna Rolexa Submarinera mogłaby wzrosnąć z 10 000 do prawie 14 000 dolarów, zauważył.
Jak powiedział we wtorek Jean-Philippe Bertschy, szef działu analiz akcji szwajcarskich w firmie Vontobel, w programie „Squawk Box Europe” stacji CNBC, dla szwajcarskich firm produkujących zegarki cło w wysokości 39% byłoby „katastrofalne”.
„Podnieśli ceny już wiosną, średnio o 5–10%, myślę, że kolejny cios będzie z pewnością bardzo dotkliwy dla amerykańskiego konsumenta, zwłaszcza dla wejścia na rynek średniego segmentu”. W swojej nocie badawczej Vontobel wskazał firmę Swatch jako podatną na ceł, a jej akcje spadły w poniedziałek o 2,3%.
„W przypadku luksusowych zegarków, takich marek jak Rolex, Patek Philippe i Audemars Piguet, listy oczekujących są długie. Myślę więc, że dla tych firm wygodniej będzie podnieść ceny” – kontynuował Bertschy.
„Macie bardzo ograniczone możliwości. Oczywiście, możecie zwiększyć efektywność i spróbować podjąć inne działania w celu przeciwdziałania amerykańskim taryfom, ale ogólnie rzecz biorąc, jest to bardzo trudne dla branży”.
Gigant dóbr konsumpcyjnych Nestlé jest jedną z największych firm w Szwajcarii. Firma twierdzi, że odczuwa minimalny bezpośredni wpływ ceł, ponieważ ponad 90% produktów sprzedawanych w USA produkuje lokalnie.
Jak powiedział James Edwardes Jones, dyrektor zarządzający ds. badań konsumenckich w RBC Capital Markets, w programie „Squawk Box Europe” stacji CNBC, tak zwykle jest w przypadku podstawowych dóbr konsumpcyjnych, takich jak kawa rozpuszczalna czy woda butelkowana, które są produktami o dużej sprzedaży i niskiej cenie.
Jednak popularna marka kawy Nespresso, znana z ekspresów do kawy do użytku domowego i kapsułek, może znaleźć się wśród towarów, których ceny mogą ulec wyższym stawkom, a zatem wzrosnąć.
„W przypadku Nestle, kawa Nespresso jest w całości produkowana w Szwajcarii, a następnie eksportowana na cały świat, więc wydaje się prawdopodobne, że i ta firma odczuje niewielką różnicę” – dodał Edwardes Jones.
Nestle nie odpowiedziało natychmiast na prośbę CNBC o komentarz na temat wpływu szwajcarskich podatków. Firma nie podała poziomu sprzedaży Nespresso w USA, ale jej półroczne wyniki pokazały, że Ameryka Północna odnotowała „silny, dwucyfrowy wzrost”.
Znane na całym świecie szwajcarskie kosmetyki i produkty do pielęgnacji skóry również mogą zostać dotknięte podwyżkami cen, ponieważ marki nieobjęte zwolnieniem z taryf celnych na produkty farmaceutyczne starają się zrekompensować sobie wyższe koszty importu.
Może to być szczególnie zauważalne w przypadku firm, które szczycą się produkcją szwajcarską, takich jak marka kosmetyków przeciwstarzeniowych na bazie kawioru La Prairie, dostawca spa Valmont i firma produkująca kosmetyki do pielęgnacji paznokci Mavala. Żadna z tych firm nie odpowiedziała na prośbę CNBC o komentarz.
„O ile szwajcarskie firmy zazwyczaj są w stanie przetrwać cło na poziomie 10–15% bez większego ubytku marży lub spadku popytu, to cło na poziomie 39% stawia poprzeczkę znacznie wyżej” – stwierdził Lombard Odier w poniedziałkowej notatce.
Galderma z siedzibą w Lozannie , do której produktów należą wstrzykiwane środki estetyczne i żel do mycia twarzy Cetaphil, firma ta oświadczyła, że nie produkuje w Szwajcarii i jest obecnie w dużej mierze wyłączona z globalnych taryf na mocy wyłączeń dla branży farmaceutycznej.
Jednak jej duże zdolności produkcyjne w Unii Europejskiej, Wielkiej Brytanii i Kanadzie mogą wiązać się z wyższymi podatkami, co może mieć negatywny wpływ na koszty ponoszone przez konsumentów.
Wyższe cła importowe również podnoszą ceny dóbr luksusowych, w tym Richemont -należące do niego ekskluzywne marki biżuterii Cartier i Van Cleef & Arpels.
BofA Securities poinformował we wtorek w nocie, że 7% kosztów produkcji Richemont będzie narażonych na wyższe cła szwajcarskie, co prawdopodobnie przełoży się na wzrost cen konsumenckich. „Podwyżki cen byłyby najbardziej oczywistym sposobem na złagodzenie negatywnych skutków” – napisali analitycy.
Richemont nie odpowiedział na prośbę CNBC o komentarz w sprawie stawki 39%. Firma zasygnalizowała jednak w swoim raporcie o wynikach za pierwszy kwartał, że cła mogą doprowadzić do „wzrostu cen”, co z kolei może wpłynąć na popyt konsumentów.
Lombard Odier zauważył, że „niewielka część” towarów luksusowych może odnotować wzrost popytu na swoje produkty wraz ze wzrostem cen, jednak ogólnie rzecz biorąc, podwyżki cen negatywnie wpłyną na popyt konsumentów.
Roger Wehrli, dyrektor szwajcarskiego stowarzyszenia producentów czekolady Chocosuisse, powiedział, że 39% cło przełoży się na ceny i spowoduje drastyczną utratę kontraktów w USA dla wielu członków grupy. Niedawny wzrost wartości franka szwajcarskiego względem dolara amerykańskiego , który powoduje wzrost cen importu, oznacza, że efektywny wzrost cen wyniesie około 55%, zauważył.
Główny wpływ będzie odczuwalny dla małych i średnich przedsiębiorstw, które nie są w stanie wykorzystać amerykańskich zakładów produkcyjnych tak, jak robią to duże korporacje międzynarodowe – powiedział Wehrli. Lindt & Sprüngli, potentat w branży i Barry Callebaut posiadają już fabryki w Stanach Zjednoczonych, podczas gdy mniejsze firmy należące do Chocosuisse, takie jak Camille Bloch i Läderach, produkują wyłącznie w Szwajcarii.
„Produkcja w Stanach Zjednoczonych wiąże się z jeszcze jednym konkretnym problemem” – kontynuował Wehrli.
„Jeśli chcesz, żeby twoja czekolada była szwajcarska, musi być wyprodukowana w Szwajcarii. To znak jakości na rynku międzynarodowym, więc mniej więcej stracisz klientów, jeśli nie będzie już szwajcarskiego pochodzenia” – powiedział Wehrli w rozmowie z CNBC.
Te zasady pochodzenia zmusiły Toblerone, należące do amerykańskiej grupy Mondelez International , aby w 2023 roku zmienić swoje opakowanie , aby określało się jako „założone w Szwajcarii” zamiast „szwajcarskiej czekolady” po przeniesieniu części produkcji ze stolicy Szwajcarii, Berna, na Słowację. CNBC skontaktowało się z Mondelez w celu uzyskania komentarza na temat wpływu ceł na Toblerone w USA.
cnbc