Jean-Michel Rousseaux ponownie bierze udział w kampanii wyborczej do samorządu w Brignoles, mając na celu „dokonanie prawdziwego przełomu”

W politycznym krajobrazie Brignoles nie jest bynajmniej kimś nieznanym. Od ponad 20 lat Jean-Michel Rousseaux balansuje między większością a opozycją, a jego ostatnim doświadczeniem była porażka z Didierem Brémondem. Miało to miejsce podczas wyborów samorządowych w 2020 roku, po których „zrobił krok w tył” , nie przestając jednak obserwować życia miasta. „Nigdy nie jestem daleko od polityki” – mówi z dwuznacznym uśmiechem, poruszając tematy, które zdaje się znać jak własną kieszeń.
Trzeba będzie tego, by spróbować odebrać ratusz popularnemu sędziemu naczelnemu, którego pierwsza pełna kadencja nie zapowiadała się tak trudno. Kwestia opłat za parkowanie, które kilka tygodni temu wprowadzono na papierze, wywołała sprzeciw w mediach, choć nie wiadomo, czy przełoży się to na głosy w marcu 2026 roku (15 i 22). W każdym razie z tą nadzieją Jean-Michel Rousseaux prezentuje się wyborcom, uzbrojony w demonstracyjnie demonstrującą chęć kreowania się na „kandydata do zerwania” . Co to oznacza?
Wracasz do kampanii przed wyborami samorządowymi w 2026 roku. Dlaczego?
To był długi i trudny proces. To, co skłoniło mnie jakiś czas temu do podjęcia tego kroku, to moje własne obserwacje. Mieszkam w Brignoles i nie podzielam drogi, którą obrało miasto, ani stanu, w jakim się znajduje. I niewiele głosów podniosło się, by coś innego zostało usłyszane.
Przegrałeś w 2020 roku, to oczywiste. Co się zmieniło od tamtej pory?
Życie polityczne składa się ze zwycięstw i porażek. Mieszkańcy Brignoles dokonali wyboru, ale dziś jest jasne, że zostali zdradzeni w wielu kwestiach.
Które?
Ogólnie rzecz biorąc, to właśnie tę drogę obiera Brignoles. Nie chodzi o efekciarstwo, ale o odbudowę ważnych fundamentów. Tożsamości Brignoles, którą tracimy. Jeśli mamy podsumować przełom, który chcę wprowadzić, to chodzi o zabetonowanie miasta. Tak, Brignoles musi się rozwijać, przyjąć na siebie rolę siły napędowej zielonej Prowansji, ale musi to odbywać się w sposób zrównoważony, a nie w sposób przesadny, jak to ma miejsce obecnie.
Mandat Didiera Brémonda zaowocował wieloma osiągnięciami, na przykład powstaniem Cours Liberté.
Wszyscy wiemy, jak wylewać beton. Ale udana realizacja prawdziwie miejskiego projektu, w którym ludzie czują się dobrze, bezpiecznie i z odbudowanymi więziami społecznymi, to zupełnie inna historia. Ta wizja została całkowicie zignorowana na rzecz podejścia skoncentrowanego wyłącznie na rozwoju nieruchomości.
Myślisz o historycznym centrum?
Tak, właśnie tu widzimy porażkę polityki Didiera Brémonda. Powinniśmy byli przeznaczyć środki przeznaczone na rewitalizację miasta na starówkę. To historyczne centrum, w którym konieczne są znaczne inwestycje, nie tylko z finansowego punktu widzenia, ale przede wszystkim z perspektywy politycznej. Uratujemy wizerunek Brignoles w sposób trwały tylko wtedy, gdy historyczne centrum odzyska swoją witalność. To jest matka wszystkich bitew. Zbudowaliśmy wokół niego budynki, ale pozwoliliśmy, by jego serce się zawaliło. To nie jest Brignoles, jakie chcemy zobaczyć.
Jest jeszcze kino...
Kino to jedno, choć ciekawi mnie faktyczna frekwencja. Ale przede wszystkim: Cours Liberté jest pusty od rana do wieczora. Zero ruchu, zero życia.
Kwestia parkowania była szeroko dyskutowana. Co sądzisz o decyzji o uiszczeniu opłat za parkowanie naziemne?
Jestem całkowicie przeciwny temu w Brignoles, biorąc pod uwagę stan rozwoju miasta. Kwestionowałbym delegowanie służby publicznej po wyborach. Dla mnie to błąd i błąd polityczny. Być może to właśnie on zbulwersował mieszkańców, ale atmosfera już się zaogniła, gdy zobaczyli te wieżowce, które zniekształcają charakter miasta. Kwestia parkowania pozwoliła ludziom zabrać głos i skonfrontować obecną politykę gminy z jej rzeczywistymi działaniami.
Obecna polityka gminy doprowadziła jednak do uzyskania pewnej liczby programów pomocowych, o które zabiegał Didier Brémond.
Kiedy pojawi się Akcja Cœur de Ville, to już jest, to od niej zależy, czy ich dorwie. Tym lepiej, nie będę bezmyślnie krytykował tego, co zostało zrobione. To, co działa, będzie kontynuowane i udoskonalane, ale co się nie powiedzie, wrócimy do tego. Jeśli Brignoles skorzystało z pomocy, to dlatego, że jest Brignoles, stolicą centralnego Var, gminą niezbędną dla funkcjonowania aglomeracji. Pomoc i kredyty będą nadal mobilizowane.
Przechodząc do Twojego programu, jakie są Twoje priorytety dla Brignoles?
Chcę innego sposobu uprawiania polityki. Demokracji partycypacyjnej bardzo brakuje (1). Żyjemy w XXI wieku, musimy angażować mieszkańców w najważniejsze decyzje gminy. Następnie, chcę, abyśmy znaleźli projekt miejski, obejmujący wszystkie dzielnice. Priorytetem będzie centrum miasta, aby znów stało się przyjemne do życia. Aby mieszkańcy odzyskali to historyczne centrum. Dziś zapominamy o tożsamości miasta, jego historycznej i społecznej funkcji, z uwzględnieniem mieszkańców, którzy muszą być uwzględnieni. Chcemy stworzyć Brignoles przeciwko Brignolais.
A możesz powiedzieć coś więcej na temat innych projektów, których będziesz bronił?
Atrakcyjność komercyjna i ekonomiczna to jeden problem. Atrakcyjność sportowa to również jeden problem.
Zbudowano salę gimnastyczną…
Nie zastępuje to prawdziwej polityki sportowej; chodzi o zapewnienie sprzętu. Trzeba rozmawiać ze stowarzyszeniami, biorąc pod uwagę chęć zaoferowania szerokiej gamy aktywności. To samo dotyczy działalności kulturalnej: prowadzę projekt przestrzeni kulturalnej, ponieważ miasto potrzebuje dedykowanej lokalizacji, aby móc wnieść swój wkład. Wszystko to odbywa się z lokalnymi interesariuszami.
Jeśli chodzi o społeczność miejską, jaką rolę mógłbyś w niej odegrać?
Nie byłem zwolennikiem aglomeracji, ponieważ pozbawia ona gminy ich niezbędnych kompetencji. Chcę jednak wykorzystać bogactwo i różnorodność gmin Zielonej Prowansji do wspólnego projektu. I nadrobić opóźnienia, zwłaszcza w Oréval [zakładzie utylizacji odpadów, przyp. red.], który spowodował prawdziwy bałagan. Ale także w rozwoju gospodarczym, w transporcie…
Ostatnie pytanie: jeśli zostaniecie pokonani, czy tym razem będziecie w opozycji?
Tak. Ale nie biorę pod uwagę opcji porażki, bo zbyt wiele razy słyszałem od miasta sygnały, że chce i musi zmienić zdanie.
1. Kandydat ma również komitet poparcia, któremu przewodniczy Vincent Chila.
Var-Matin