John Roberts właśnie nagrodził Donalda Trumpa za rażące naruszenie prawa. Po raz kolejny.


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
We wtorek Prezes Sądu Najwyższego John Roberts nagrodził administrację Trumpa za bezprawne cofnięcie 4 miliardów dolarów pomocy zagranicznej, zamrażając nakaz sądu niższej instancji, który zobowiązywał rząd do dystrybucji tych pieniędzy. Interwencja Robertsa jest złowieszczym sygnałem , że pełny skład Sądu Najwyższego może wkrótce dać zielone światło prezydenckiemu „kieszonkowemu cofnięciu” funduszy wyraźnie przyznanych przez Kongres. Decyzja ta dałaby Donaldowi Trumpowi ogromną władzę nabywczą, której nie przyznaje mu Konstytucja, jednocześnie hamując realizację projektów demokratycznych, ekologicznych i humanitarnych za granicą. W obliczu sporu Kongresu o finansowanie rządowe, Demokraci powinni uważnie obserwować Sąd Najwyższy – ponieważ jeśli sędziowie pobłogosławią ten dwulicowy manewr, negocjacje w sprawie środków, których Trump może po prostu odmówić, nie będą miały sensu.
To starcie w Sądzie Najwyższym Stanów Zjednoczonych (SCOTUS) stanowi najnowszą próbę administracji, by przejąć władzę, której nie posiada, w ramach szerszego dążenia do konsolidacji całej władzy w ramach dyktatorskiej władzy wykonawczej. Konstytucja zezwala Kongresowi na przydzielanie środków publicznych i nakazuje prezydentowi „wierne wykonywanie” jej poleceń. W marcu 2024 roku Kongres przeznaczył ponad 30 miliardów dolarów pomocy zagranicznej na cały rok fiskalny. Po objęciu urzędu przez Trumpa, nakazał on Departamentowi Stanu wstrzymanie wypłat tych środków. Wielu beneficjentów wniosło pozew, a w marcu Sąd Najwyższy nakazał rządowi wypłatę pieniędzy za już wykonane prace.
Rząd wstrzymał jednak znaczną część pozostałych środków. Kongres cofnął część z nich na polecenie Trumpa w lipcu , ale administracja nadal wstrzymuje pomoc o wartości około 4 miliardów dolarów, którą Kongres nadal zamierza wydać. Ustawodawcy przeznaczyli te pieniądze na programy koncentrujące się na odporności na zmiany klimatu, budowaniu demokracji, ochronie wyborów i równości płci. Rząd jednak twierdzi teraz , że kwestie te nie są „zgodne z polityką zagraniczną prezydenta”. Dlatego odmawia wypłaty środków zgodnie z instrukcjami Kongresu.
Uzasadnienie administracji Trumpa dla tego odzyskania środków jest, szczerze mówiąc, diaboliczne. Zgodnie z ustawą o kontroli konfiskaty (Impoundment Control Act), prezydent nie może wstrzymać (ani „zarekwirować”) środków bez zgody Kongresu. Aby uzyskać tę zgodę, musi zwrócić się do Kongresu o wycofanie środków w drodze ustawy. Jeśli Kongres nie podejmie działań w ciągu 45 dni, środki „będą dostępne do spłaty”. Ten proces jest jedynym legalnym mechanizmem, za pomocą którego prezydent może odmówić wydania środków.
Jednak Russell Vought, dyrektor Biura Zarządzania i Budżetu Trumpa, uważa, że znalazł lukę prawną w ustawie o kontroli konfiskat i opracował plan jej przetestowania. Pod jego kierownictwem rząd czekał, aż do końca federalnego roku fiskalnego, który kończy się 30 września , pozostanie mniej niż 45 dni . Tego dnia wiele środków – w tym ta pomoc w wysokości 4 miliardów dolarów – wygaśnie. Po upływie tego 45-dniowego okresu Trump zwrócił się do Kongresu z prośbą o wycofanie pomocy zagranicznej. Teraz Vought twierdzi, że rząd może wstrzymać się z wydaniem pieniędzy do 30 września, po czym znikną one z budżetu. Biały Dom chwalił się tym jako „kieszonkowym” wycofaniem .
Problem z tą taktyką polega na tym, że przy każdej nawet najdelikatniejszej interpretacji prawa jest ona rażąco niezgodna z prawem. Jak stwierdziło Biuro Odpowiedzialności Rządowej, ustawa o kontroli konfiskaty wyjaśnia, że środki nie zostały prawnie cofnięte, dopóki Kongres nie wyrazi zgody na cofnięcie pieniędzy. Do tego momentu fundusze pozostają „dostępne do wykorzystania”, a prezydent ma konstytucyjny obowiązek „wiernego wykonania” ich poprzez wypłatę zgodnie z instrukcjami. Interpretacja administracji Trumpa przekształciłaby ustawę o kontroli konfiskaty z ograniczenia uchyleń w pusty czek na uchylenia w ciągu 45 dni od zakończenia roku fiskalnego. Sprowadzałoby się to również do weta pozycyjnego wobec wszelkich wydatków, których prezydent nie akceptuje, co Sąd Najwyższy stanowczo orzekł jako niezgodne z konstytucją. Cały spisek narusza zarówno strukturę konstytucyjną, jak i jasny język ustawowy, który wymaga od władzy wykonawczej uwolnienia środków przyznanych przez Kongres.
W świetle tej bezczelnej nielegalności, sędzia okręgowy USA Amir Ali nakazał rządowi rozpoczęcie wypłaty 4 miliardów dolarów 3 września. Skrupulatna opinia Alego zniweczyła zawiłe próby administracji Trumpa, by przekształcić ustawę o kontroli konfiskaty w weto punktowe. (Sędzia zauważył również, że prawnicy rządowi błędnie zacytowali samą ustawę, „aby odwrócić jej znaczenie”, co jest alarmująco nieetycznym chwytem). Kongres, jak wyjaśnił Ali, stwierdził, że przedmiotowe fundusze „powinny być udostępniane w ściśle określonych kwotach”, co było dyrektywą, która nie pozostawiała władzy wykonawczej swobody w ich konfiskacie. Sąd Najwyższy od dawna orzeka , że sąd może nakazać rządowi „wydanie przyznanych środków tam, gdzie odpowiednie ustawy tego wymagają”. Powołując się na to uprawnienie, Ali uznał konfiskatę Trumpa za „arbitralną i kapryśną” i nakazał jej wypłatę.
Jak można było przewidzieć, rząd złożył apelację. Po tym, jak Sąd Apelacyjny Okręgu Kolumbii odrzucił wniosek o wstrzymanie wykonania wyroku, rząd zwrócił się do Sądu Najwyższego o pomoc doraźną. (Ali przewidział ten manewr, zarzucając administracji tworzenie fałszywego „ograniczenia czasowego” jako cynicznej „strategii procesowej”). Zważywszy na upływający czas, powódki zwróciły się do Sądu Najwyższego z prośbą o niewstrzymywanie wykonania wyroku Alego — nawet na kilka dni w ramach „wstrzymania administracyjnego”, podczas gdy wszyscy sędziowie rozważali wniosek. Jednak prezes Sądu Najwyższego i tak udzielił takiego wstrzymania wykonania wyroku we wtorek. Ten ruch był ponurym sygnałem tego, w jakim kierunku zmierza sąd; w końcu, jak napisał Ali: „Wstrzymanie wykonania wyroku o dowolnej długości byłoby sprzeczne z ustawowym nakazem Kongresu, który obowiązuje każdego dnia”. Wstrzymując nakaz, Roberts pozwolił Trumpowi na dalsze przeciąganie sprawy. Każda minuta bliżej 30 września daje administracji więcej argumentów, by twierdzić, że nie ma wystarczająco dużo czasu na wypłatę środków.
Jedynym promykiem nadziei w tej sprawie od dawna była decyzja Sądu Najwyższego z marca, nakazująca Trumpowi wypłatę 2 miliardów dolarów pomocy zagranicznej. Jednak tamta sprawa, w przeciwieństwie do tej, dotyczyła „prac już ukończonych”, co stanowiło różnicę w faktach, która mogła wpłynąć na niektóre głosy. Również w tej sprawie głosowanie zakończyło się stosunkiem głosów 5 do 4. W kolejnych miesiącach sąd stworzył nowe przeszkody dla stron w procesach sądowych ubiegających się o należne im od rządu pieniądze. Sędzia Amy Coney Barrett, głos decydujący we wszystkich tych decyzjach, wydaje się być zniechęcona do możliwości wyegzekwowania od administracji Trumpa zapłaty przez sądy okręgowe.
Jeśli konserwatyści Sądu Najwyższego zatwierdzą to „kieszonkowe uchylenie”, jego orzeczenie ustanowi precedens, który Trump z pewnością wykorzysta w przyszłości. Uświadomi to również kongresmenom-demokratom, że nie można ufać temu prezydentowi w kwestii realizacji budżetu, który negocjują z Republikanami – przynajmniej do czasu uchwalenia istotnych reform (a może nawet i wtedy, w zależności od nastawienia Sądu Najwyższego). Obecnie Demokraci wciąż zastanawiają się, o co mogą się ubiegać, w tym o dotacje do ubezpieczeń zdrowotnych , w kolejnej walce o finansowanie rządu. Ale jeśli nie wprowadzą żelaznych przepisów zakazujących konfiskaty w każdych okolicznościach, te ustępstwa nie będą warte papieru, na którym zostały wydrukowane.
