Oto, co wydarzyło się ostatnim razem, gdy prezydent USA zastraszał Fed tak jak Trump


Zapisz się na Slatest, aby codziennie otrzymywać na skrzynkę pocztową najciekawsze analizy, krytykę i porady.
Prezydent Donald Trump zintensyfikował w tym tygodniu swoją kampanię, aby wywrzeć presję na Rezerwę Federalną i obniżyć stopy procentowe. Departament Sprawiedliwości wszczął śledztwo karne przeciwko niedawno zwolnionej gubernator Lisie Cook, opierając się na wątpliwych zarzutach dotyczących oszustw hipotecznych. Na początku tego tygodnia Cook pozwała administrację, aby utrzymać stanowisko, co sprawia, że moment podjęcia działań przez Departament Sprawiedliwości jest szczególnie podejrzany.
Ten ruch to mrożąca krew w żyłach eskalacja militarnego wykorzystania Departamentu Sprawiedliwości przez Trumpa przeciwko domniemanym przeciwnikom politycznym. Jest to również element oczywistej i długotrwałej próby przejęcia kontroli nad Fed. Podobnie jak upolitycznienie organów ścigania, przejęcie władzy nad bankiem centralnym to próba władzy rodem z autorytarnego podręcznika, mająca przewidywalne, niekorzystne konsekwencje dla amerykańskiej gospodarki i demokracji.
Od momentu objęcia urzędu prezydent rozpoczął bardzo publiczną kampanię, mającą na celu nakłonienie Rezerwy Federalnej do posłuszeństwa. Groził zwolnieniem prezesa Jerome'a Powella na portalu Truth Social , w prasie i za zamkniętymi drzwiami. Groził nawet pozwem. Kiedy te ataki nie skłoniły Powella do uległości, prezydent wysłał swoje psy myśliwskie na trop nowego celu, a Lisa Cook była najwygodniejszym celem.
Trump rzucił się na najmniejszy ślad niewłaściwego postępowania, który mógłby posłużyć jako pretekst do zwolnienia Cook i zwolnienia stanowiska w Fed dla jednego z jego pupili. (W istocie, zarzuty wobec Cook są tylko zarzutami – zarzutami – i w każdym razie odnoszą się do zachowań sprzed jej pracy w Rezerwie Federalnej i nie mają nic wspólnego z wykonywaniem przez nią obowiązków).
Trump nie krył się ze swoim celem końcowym, jakim było przejęcie kontroli nad Fed: chce narzucić niższe stopy procentowe dekretem i dać słabnącej gospodarce słodki zastrzyk, aby poprawić swoją pozycję polityczną – nie zważając na prawdopodobne, katastrofalne długoterminowe konsekwencje takich krótkoterminowych zysków. W istocie, grożenie Rezerwie Federalnej nadużyciami władzy wykonawczej grozi odcięciem sobie nosa na złość własnej twarzy.
Trump nie jest pierwszym potencjalnym dyktatorem, który atakuje bank centralny swojego kraju, a konsekwencje gospodarcze są często katastrofalne. Kiedy Recep Tayyip Erdoğan próbował wymusić na banku centralnym Turcji w 2008 roku, wartość waluty spadła o 400 procent. Rok wcześniej, gdy Hugo Chávez przejął bank centralny Wenezueli, inflacja wzrosła o 2 miliony procent. Nie musimy jednak szukać za granicą, aby wiedzieć, że polityczne gierki z Fedem źle się skończą dla gospodarki USA – przetestowaliśmy to już na własnym gruncie.
W dużej mierze globalne zaufanie do amerykańskiej gospodarki wynika ze zbiorowego przekonania, że niezależnie od tego, kto zasiada w Gabinecie Owalnym, istnieją ograniczenia władzy prezydenta, które utrzymują amerykańską gospodarkę na właściwych torach i czynią Amerykę uczciwym miejscem do inwestowania i prowadzenia działalności gospodarczej, niezależnie od tego, kto sprawuje urząd. Zgodnie z prawem Rezerwa Federalna działa niezależnie od władzy wykonawczej. Podobnie jak Federalna Korporacja Ubezpieczeń Depozytów (FDIC), która ubezpiecza każdego posiadacza konta bankowego w USA. Podobnie jak Narodowa Administracja Unii Kredytowych (National Credit Union Administration), która ubezpiecza lokalne kasy kredytowe, oraz Federalna Komisja Handlu (Federal Trade Commission), która dba o to, aby największe korporacje w kraju i na świecie przestrzegały tych samych zasad co wszyscy inni.
Kongres celowo zaprojektował Fed (podobnie jak FTC) tak, aby działał niezależnie, dzięki czemu może wykorzystać swoją unikalną wiedzę specjalistyczną do podejmowania decyzji, które są najlepsze dla długoterminowego dobrobytu amerykańskiej gospodarki i narodu amerykańskiego – a nie po to, by zdobywać krótkoterminowe punkty polityczne dla korzyści urzędującego prezydenta. W przemówieniu z 2010 roku, prezes Rezerwy Federalnej Ben Bernanke wyjaśnił : „Decydenci w banku centralnym, podlegający krótkoterminowym wpływom politycznym, mogą spotkać się z presją nadmiernej stymulacji gospodarki w celu osiągnięcia krótkoterminowych wyników. … Takie zyski mogą być początkowo popularne, a tym samym pomocne w kampanii wyborczej, ale nie są trwałe i szybko wyparowują, pozostawiając jedynie presję inflacyjną, która pogarsza długoterminowe perspektywy gospodarki”.
Ta długotrwale ugruntowana niezależność – i wynikające z niej globalne zaufanie do naszej gospodarki – jest zagrożona pod rządami administracji Trumpa. Zgodnie z prawem federalnym i precedensami Sądu Najwyższego, które istnieją od prawie wieku, prezydent nie może odwołać kierownictwa wielu niezależnych agencji bez uzasadnionej przyczyny. Ale właśnie to próbował zrobić Trump, gdy próbował zwolnić moich klientów – komisarzy Federalnej Komisji Handlu (FTC) Rebeccę Kelly Slaughter i Alvaro M. Bedoyę – w marcu, blokując im dostęp do poczty elektronicznej i budynku, w którym pracują, a także wysyłając ich pracowników na bezterminowy urlop administracyjny – i uniemożliwiając im wypełnianie ich kluczowych obowiązków związanych z ochroną amerykańskich konsumentów i małych firm. Federalny sąd okręgowy orzekł, że Trump złamał prawo, zwalniając komisarzy FTC Slaughter i Bedoyę bez żadnego uzasadnienia, a sprawa jest obecnie przedmiotem apelacji, podobnie jak szereg innych spraw kwestionujących bezprecedensową próbę prezydenta zwolnienia innych niezależnych komisarzy bez uzasadnionej przyczyny, co stanowi bezpośrednie naruszenie prawa federalnego.
Co się stanie, jeśli Sąd Najwyższy unieważni stulecie precedensów orzecznictwa i orzeknie, że Trump ma pełną swobodę usuwania szefów niezależnych agencji, w tym Rezerwy Federalnej i Federalnej Komisji Handlu, według własnego uznania?
Historia pokazuje, że powinniśmy przygotować się na chaos i niestabilność rynku.
Ostatnim razem, gdy prezydent USA podporządkował prawa i normy chroniące naszą gospodarkę własnym ambicjom politycznym, Ameryka stanęła w obliczu najgorszej stagflacji w historii. Historycy Rezerwy Federalnej określają okres od 1971 do 1973 roku jako jeden z „najgorszych w historii Rezerwy Federalnej”.
W okresie poprzedzającym wybory powszechne w 1972 roku prezydent Richard Nixon wywierał ogromną presję na prezesa Rezerwy Federalnej Arthura Burnsa, aby ten prowadził politykę pieniężną szkodliwą dla gospodarki kraju, ale sprzyjającą perspektywom politycznym Nixona. Utrata niezależności Rezerwy Federalnej w tym okresie znacząco przyczyniła się do powstania okresu gospodarczego znanego obecnie jako Wielka Inflacja.
Podobnie jak Trump , Nixon maskował swoją niechęć do norm demokratycznych humorem. Podczas ceremonii zaprzysiężenia Burnsa Nixon zażartował : „Szanuję jego niezależność – mam jednak nadzieję, że niezależnie od tego uzna, że moje poglądy są tymi, które należy respektować”.
Podobnie jak niedawne wypowiedzi prezydenta Trumpa, wywierające presję na prezesa Rezerwy Federalnej Jerome'a Powella, Nixon prowadził bezpardonową kampanię nacisków, by manipulować Rezerwą Federalną i otwarcie wyrażał frustrację z powodu odmowy Burnsa. Zapisy z jednego szczególnie ostrego spotkania w Gabinecie Owalnym między prezydentem a prezesem Rezerwy Federalnej ujawniły, że zirytowany Nixon krzyczał: „Chodzi o to, żeby [podaż pieniądza] wzrosła. Wiecie, zrobić wystarczająco dużo? Kopnąć!”.
Gdy to nie zadziałało, administracja Nixona odpowiedziała Burnsowi, strategicznie ujawniając prasie informacje, które umniejszały jego osobowość i wykorzystywały jego obawy przed próbą przejęcia Rezerwy Federalnej przez Departament Skarbu USA. Z uderzającym podobieństwem do kampanii Trumpa, wywierającej presję na Powella i Cooka, Nixon zorganizował swoich sojuszników na Wall Street, aby pisali listy do Burnsa, w których „nalegali na bardziej ekspansywną politykę pieniężną” i „przepowiadali katastrofę”, jeśli Rezerwa Federalna nie zwiększy podaży pieniądza. Administracja nawet podsunęła Burnsowi fałszywą informację, że prosi o podwyżkę, podczas gdy w rzeczywistości prosił o jej obniżenie. To, czego prezydent nie mógł wymusić na prezesie Rezerwy Federalnej prywatnie, próbował wymusić na nim publicznie.
Te taktyki głęboko irytowały Burnsa i stworzyły dla niego sytuację bez wyjścia. W prywatnym wpisie do pamiętnika z listopada 1971 roku Burns napisał: „Zaabsorbowanie prezydenta wyborami mnie przeraża. Czy jest coś, czego nie zrobiłby, aby przyspieszyć swoją reelekcję?”.
W tym samym okresie Stany Zjednoczone zniosły standard złota, co pozwoliło Rezerwie Federalnej na drukowanie większej ilości pieniędzy niż kiedykolwiek wcześniej. Pomimo licznych wskaźników makroekonomicznych wskazujących na szalejącą inflację, Rezerwa Federalna kontynuowała drukowanie pieniędzy i utrzymywała federalne stopy procentowe poniżej 5%. Inflacja gwałtownie wzrosła, inwestycje przedsiębiorstw stanęły w miejscu, a bezrobocie osiągnęło najwyższy poziom od czasów Wielkiego Kryzysu. Nixon odniósł zwycięstwo w 1972 roku, ale Amerykanie i amerykańska gospodarka wkrótce zapłacili za to wysoką cenę.
Paradoks tej historii polega na tym, że Arthur Burns, człowiek, którego historia zapamiętała jako „ amerykańskiego złoczyńcę inflacji ”, może zasługiwać na uznanie za uniknięcie jeszcze gorszej katastrofy. Jak pisze historyk Rezerwy Federalnej John Woolley w swojej książce Monetary Politics , „W 1972 roku [Fed] był bardzo wrażliwy na zagrożenia w swoim otoczeniu politycznym, a [jego] członkowie starali się przewidywać te zagrożenia, a nie tylko na nie reagować”. Prawdopodobnie tym, co spędzało Burnsowi sen z powiek, nie była inflacja (jakkolwiek zła by ona nie była), ale wiarygodny strach, że Rezerwa Federalna — a co za tym idzie, gospodarka USA — była zagrożona, że stanie się instrumentem politycznym władzy wykonawczej. W przemówieniu inauguracyjnym w 1976 roku w Bryant College w Rhode Island, Burns powiedział: „Założyciele Systemu Rezerwy Federalnej byli doskonale świadomi zagrożeń, które wiązałyby się ze stworzeniem władzy monetarnej podporządkowanej władzy wykonawczej rządu — a tym samym podlegającej manipulacjom politycznym”.
W żadnym wypadku Burns nie powinien być zapamiętany jako bohater. Oczywiście, kryzys inflacyjny lat 70. miał miejsce za jego rządów, a on sam popełnił poważne błędy w ocenie sytuacji, które dały prezydentowi przewagę nad Fed.
Działania Burnsa wydają się jednak o wiele bardziej logiczne, jeśli weźmiemy pod uwagę, że najbardziej obawiał się nie osobistego konfliktu z Nixonem, ale perspektywy zagrożenia integralności całej gospodarki USA. Nie uległ całkowicie żądaniom Nixona; nie podniósł też stóp procentowych ani nie wstrzymał działalności Mennicy Stanów Zjednoczonych – działania, które mogłyby sprowokować eskalację działań prezydenta, zagrażającą niezależności Rezerwy Federalnej. Niestety, strategia częściowego ustępstwa Burnsa i tak oznaczała gospodarcze nieszczęście.
Ta przestroga jaskrawo przypomina obecną sytuację gospodarczą Ameryki. Odkąd Trump objął urząd, wzrost zatrudnienia i PKB uległy zahamowaniu, a inflacja ponownie rośnie. Zdesperowany, by uzyskać kumulację obniżonych stóp procentowych, Trump próbuje zmusić Fed do posłuszeństwa – ostatnio podejmując bezprecedensowy krok, jakim było zwolnienie prezes Fed, Cook, i grożąc jej postępowaniem karnym. W przemówieniu wygłoszonym w Klubie Ekonomicznym w Chicago 17 kwietnia Powell stwierdził, że Fed będzie trzymał bardzo wysokie wymagania w kwestii obniżek stóp procentowych w związku z nowymi taryfami Trumpa. W odpowiedzi Trump powiedział dziennikarzom: „Zwolnienie Powella nie może nastąpić wystarczająco szybko!”.
Los naszej gospodarki leży teraz w dużej mierze w rękach amerykańskiego systemu sądowniczego, w postaci licznych pozwów przeciwko administracji Trumpa – zarówno ze strony samej Cook, jak i nielegalnie zwolnionych komisarzy Federalnej Komisji Handlu (FTC) i innych niezależnych organów regulacyjnych. Sąd Najwyższy wkrótce będzie zmuszony zdecydować, czy zachowa trójpodział władzy i będzie bronił niezależności organów regulacyjnych, czy też nadal będzie przyznawał Trumpowi dodatkowe, królewskie uprawnienia do konsolidacji władzy i niszczenia naszych niezależnych instytucji. Mówcie, co chcecie o Arthurze Burnsie, ale miał on na tyle zdrowego rozsądku, by nie dać piromanowi palnika. Miejmy nadzieję, że Sąd Najwyższy również to zrobi.
