Ujawniono poważny rozłam Donalda Trumpa z Keirem Starmerem i Wielką Brytanią

Sir Keir Starmer będzie w pewnym sensie po cichu zadowolony z przebiegu swojej niedawnej podróży do Szkocji, gdzie spotkał się z Donaldem Trumpem . Premier będzie argumentował, że spędził cenny i długi czas osobiście z Przywódcą Wolnego Świata, a nawet podróżował razem z nim Air Force One.
Ich poglądy na temat Strefy Gazy, na pierwszy rzut oka, nie różnią się diametralnie, a Wielka Brytania, głównie dzięki pozostaniu poza UE, radzi sobie lepiej niż większość po prezydenckiej ofensywie celnej. Umowa handlowa wciąż jest zawieszona, ale biorąc pod uwagę historyczną, drugą wizytę państwową Trumpa w Wielkiej Brytanii zaplanowaną na wrzesień, być może nie będziemy musieli długo czekać, aby powitać kolejną premię za Brexit . Jednak prezydent USA upokorzył lidera Partii Pracy, mówiąc mu, że jego jedyną szansą na pokonanie Nigela Farage'a jest zakończenie kryzysu związanego z małymi łodziami i obniżka podatków.
Nie wspominając o wzruszającej chwili, gdy republikański przywódca zbeształ burmistrza Londynu Sadiqa Khana, nazywając go wstrętnym i bezużytecznym.
Nadzwyczajna interwencja Trumpa na temat tego, jak wygrać kolejne wybory powszechne, pokazuje, że pomimo pozornej serdeczności, istnieje wiele kontrastów między obecnymi urzędnikami z Downing Street 10 a Białym Domem.
Różnice między nimi w kwestii polityki energetycznej są chyba najbardziej widoczne.
Sir Keir wraz ze swoim sekretarzem ds. energii Edem Milibandem zobowiązali się uczynić Wielką Brytanię „supermocarstwem czystej energii” poprzez rozbudowę farm wiatrowych i słonecznych.
Nałożono również ograniczenia na wiercenia ropy naftowej i gazu na Morzu Północnym, które zdaniem operatorów doprowadzą do ich zamknięcia.
Podczas pobytu w Szkocji Trump ostro skrytykował Wielką Brytanię za wysokie podatki na ropę naftową z Morza Północnego, „które nie mają sensu”.
Stwierdził, że można na tym zarobić „ogromną fortunę”, nazywając to złoże „skarbnicą” dla kraju.
W swoim wpisie na portalu społecznościowym Truth, prezydent napisał: „Ropa naftowa z Morza Północnego to SKARBY dla Wielkiej Brytanii. Podatki są jednak tak wysokie, że to nie ma sensu. W zasadzie powiedzieli wiertaczom i firmom naftowym: »nie chcemy was«”.
„Szybko zmotywujcie wiertaczy. Wielka Brytania zarobi ogromną fortunę, a ludzie będą musieli znacznie obniżyć koszty energii!”
Podczas pięciodniowej „wizyty roboczej” na północ od granicy, gdzie znajdują się dwa jego pola golfowe, Trump wielokrotnie dzielił się swoimi poglądami na temat turbin wiatrowych, nazywając je „brzydkimi potworami”.
Partia Pracy zobowiązała się do wspierania istniejących złóż ropy naftowej i odkryć na Morzu Północnym, ale jest przeciwna przyznawaniu nowych licencji na obszary morskie, które jeszcze nie zostały zbadane.
Premier po raz pierwszy przedstawił pomysł zniesienia licencji nieco ponad dwa lata temu na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos.
Pomysł ten jest zgodny z raportem Międzynarodowej Agencji Energetycznej z 2021 r.
Obietnica ta stała się punktem programu politycznego partii w zeszłym roku.
Partia Pracy oświadczyła, że nie będzie już wydawać licencji na poszukiwania złóż, „gdyż nie obniżą one ani grosza z rachunków, nie zapewnią nam bezpieczeństwa energetycznego i jedynie przyspieszą pogłębiający się kryzys klimatyczny”.
Partia jasno zaznaczyła jednak, że „nie zamierza cofnąć istniejących licencji”.
Było to ukłonem w stronę dużych projektów, które zostały już zatwierdzone przez poprzedni rząd, w tym pola gazowego Jackdaw należącego do Shell i pola naftowego Rosebank należącego do Equinor.
Oba projekty utknęły w zawieszeniu w styczniu po tym, jak aktywiści na rzecz ochrony środowiska wnieśli skargę prawną do sądu, która unieważniła zgodę, wzmocnioną orzeczeniem Sądu Najwyższego z ubiegłego roku.
Biorąc pod uwagę, że Partia Pracy nigdy nie planowała zatrzymania projektów Jackdaw i Rosebank, obecnie dokonuje ona rewizji przepisów dotyczących ochrony środowiska w sposób, który prawdopodobnie umożliwi kontynuację obu projektów.
Produkcja ropy naftowej i gazu w Wielkiej Brytanii osiągnęła szczyt około 1999 r. i od tego czasu stale spada.
Raport Sir Iana Wooda z 2014 r. zalecał utrzymanie wydobycia na Morzu Północnym do roku 2050.
Dodatkowy podatek od zysków z Morza Północnego – podatek od zysków energetycznych – został wprowadzony przez rząd Borisa Johnsona w 2022 r., gdy ceny energii gwałtownie wzrosły po inwazji Rosji na Ukrainę .
Początkowo do zysków w Wielkiej Brytanii doliczano opłatę w wysokości 25%, co zwiększyło całkowitą stawkę do 65%. Następnie zwiększono ją do 35%, a ulgi inwestycyjne, mające pomóc zrekompensować ten podatek, zostały obniżone.
W swoim pierwszym budżecie w zeszłym roku Rachel Reeves podwyższyła tę kwotę do 38% i przedłużyła opłatę do marca 2030 r., co oznacza, że efektywna stawka podatku od zysków na Morzu Północnym wyniesie 78%.
Dla porównania prezydent Trump odrzuca zieloną energię jako „oszustwo”
W swoim 16-stronicowym manifeście wyborczym z ubiegłego roku swoją politykę energetyczną podsumował słowami „wiercić, kochanie, wiercić”.
Przyjął zupełnie inne podejście do tego sektora.
Dzieje się tak między innymi dlatego, że w przeciwieństwie do długotrwałego zaniku zasobów Morza Północnego, szczelinowanie hydrauliczne uczyniło ze Stanów Zjednoczonych największego producenta ropy naftowej na świecie.
To, że Trump nie boi się drażnić opinii publicznej po tej stronie oceanu, jest widoczne gołym okiem.
Długotrwale kłócił się z byłym premierem Szkocji Alexem Salmondem, nazywając go „szalonym” za to, że zezwolił na budowę farmy wiatrowej w pobliżu swojego pola golfowego w Aberdeenshire.
Ich wojna na słowa ostatecznie przerodziła się w batalię sądową, którą Trump przegrał.
Mimo że polityka energetyczna Trumpa ma niewielkie bezpośrednie przełożenie na Wielką Brytanię, różnice w polityce energetycznej świadczą o fundamentalnie odmiennych poglądach na świat obu przywódców.
Starmer określił zmianę klimatu jako „największe długoterminowe globalne wyzwanie, przed jakim stoimy”.
Postawił sobie za punkt honoru pojawienie się na listopadowej konferencji COP29 w Azerbejdżanie, mimo że inni światowi przywódcy, tacy jak Joe Biden, nie wzięli w niej udziału.
Trump z kolei skrytykował współpracę międzynarodową w kwestii zmian klimatycznych i zasugerował, że jest to fortel ze strony takich krajów jak Chiny, mający na celu postawienie Ameryki w poważnej niekorzystnej sytuacji gospodarczej.
Podczas swojej pierwszej prezydentury wycofał Stany Zjednoczone z historycznego porozumienia paryskiego w sprawie zmian klimatu, na mocy którego państwa zobowiązały się do ograniczenia emisji dwutlenku węgla.
Kiedy cztery lata później Biden i Demokraci objęli urząd, ponownie się połączyli – ale Trump wycofał się po raz drugi, gdy powrócił do urzędu w styczniu, jeszcze bardziej pogłębiając przepaść polityczną między Waszyngtonem a Londynem.
Liderka Partii Konserwatywnej Kemi Badenoch oraz partia Reform UK obiecały zrezygnować z celu zerowej emisji netto.
Jednak pomimo niedawnej przyjaźni Starmera i Trumpa, zielone ambicje Partii Pracy grożą wbiciem klina między nr 10 a Waszyngtonem.
express.co.uk